» Śro mar 28, 2012 18:06
Re: Potrzebna PILNA POMOC. SZCZECIN!!!!!!!!
Oj, śliczna malutka, nie wiem, co tu poradzić. Doświadczenia wielkiego w dzikuskach nie mam, ale być może tu nie czasu trzeba, tak, czasu też, ale może przede wszystkim kontener ją stresuje?
Taki dzikun był mój MićMić. Wolny, niezależny, błąkający się w okolicy płochliwy kocur. Nikomu nie dał się dotknąć, przemykał gdzieś po płotach, wpadał na miskę wystawioną w ogrodzie i wiał. Powoli przyzwyczajał się do mnie, mogłam stać obok gdy jadł, ale o głaskaniu nie było mowy. Potem przyszedł z bardzo chorym okiem, zwabiłam do klatki i do weta. Miał prawie dwa lata....Po wizycie wypuściłam.
Potem kolejne łapanki, potem gorszy ropień i szlaban w domu na dwa miesiące, bo co chwilę wizyty. I kastracja. I nigdzie sobie już nie poszedł, jest największym pieszczochem świata, wychodzi do ogrodu, boi się obcych, ale ja mogę tego kota wywrócić na drugą stronę.
Miziak totalny. Śpi mi na twarzy, traktoruje nieustająco, łasi się , gada.
Reasumując- oswoiłam dwulatka, dzikiego całkiem.
Kurcze, szkoda. Niech się może wypowiedzą ci, którzy mają większe doświadczenie.
