Wygląda na to, że dziewczyny mają jakiś zbawienny wpływ na Josia. W moim towarzystwie Yoszko dalej jest wycofany i garażuje pod kanapą, a jak nie pod kanapą to pod łóżkiem, jak nie pod łóżkiem to wciśnięty gdzieś indziej. I mogę sobie brodę zapluć od gadania i kręgosłup nadwerężyć od klęczenia i wypinania "szlachetnej" do góry, mogę wypolerować własnym ciałem całą podłogę - nic nie pomaga.
No a potem przychodzą dziewczyny i... TADAM!
A tak chciałam go wyściskać. Znaczy się Josia. Wyściskać.
