U mnie kocich zabawek w bród.Kupowałam według własnego gustu, okazały się nie zawsze atrakcyjne dla kotów.Ukochaną zabawką Meli był kiedyś fragment ( tak!) sznurówki, postrzępiony na jednym końcu..Spała z tym, zawsze wiedziała, gdzie jest, raz wyciągałam ją z worka od odkurzacza

.Miała w sobie to coś i już żadna inna sznurówka jej nie zastąpiła.Na dobre zginęła.Kotce Gosiar zrobiłam zabawkę ze starego pokrowca na parasol przewiązanego taśmą.Pojechała z tym czymś do Warszawy i kilka lat była to jedyna zabawka, którą akceptowała.Zabawka przeżyła kilka przeprowadzek, remont, Irenka nigdy nie pozwoliła innym kotom się tym bawić. Wiecie, co się stało? Gosiar ją wyrzuciła

.Podobno wyglądała już jak obraz nędzy i rozpaczy, brudna i wymemłana.Muszę zrobić nową.
A z balkonem to jest tak, że kiedy nie był zabezpieczony, Morris miał na nim Wasze towarzystwo.Dla niego to było najważniejsze, jak sądzę.