Stan Daisy jest b.ciężki,jeszcze chodzi,ale już nic nie trawi.Wszystko z niej przelatuje.Od wczoraj nie ma żadnej poprawy,a nawet jest gorzej,bo teraz jak tylko coś zaczyna jeść to od razu tyłem jej wylatuje w trakcie...Jest b.słaba, trzęsie się,ale jest kontaktowa.Widze jednak,ze juz cierpi,pomiaukuje do mnie ciagle,musze ją nosić,więc strasznie mi ciezko pomyslec ,ze jutro jej juz nie bedzie
Dzisiaj dostanie wszystko co chce....odejdzie wieczorem po 20-tej.Przyjedzie nasz doktor ją uśpić

Chyba,że stanie się cud,bo smród jest nie do opisania
U doktora jest duży dług

,strasznie mi głupio,ze nic nie spłaciłam jeszcze,nie mam...Każdy pieniażek jaki wpłynie jest wydawany na bieżąco...szczególnie Czarnuszek pochłania krocie,znowu jest chory,to samo od początku

Mielismy dzisiaj z nim znowu jechać do weta,ale w zwiazku z tym,ze przyjezie uspic Daisy będzie "przy okazji"wizyta domowa

Wczoraj wpłyneło od jednej cioci z forum 120zł "na spłate długu u weta"- chce być anonimowa.Pieniazki wydamy na dzisiejszy przyjazd i mam kilka złotych jeszcze na koncie,wiec starczy

Kazdemu kto nam moze pomóc w spłacie zadłuzenia dziękuję...czuje się podle proszac o pomoc

dalej nie mam płatnej pracy,chyba musimy sie sadzić,bo lekcewaza i nas i przepisy,które maja tzw"widełki"

Wczoraj w TVN było na ten temat,ze i inne RZ tak maja..urzędnicy mówia nam wprost"nie macie z czego ,oddajcie dzieci",psa nie oddam do przytułku,a co dopiero dzicko,które stamtad po długich bataliach wyciagnelismy...