Bo nie o niej konkretnie pisalam, a o tym, ze takiego staruszenka mialam w planach przygarnac - jak nasz 20-letni Wincenty, ktory zadziwial nas kazdm kolejnym przezytym dniem. Po prostu wiem, jakie to ciezkie - patrzec na ostatnie chwile zwierzaka - i wiem, ze takie koty szans nie maja raczej na adopcje. I wiem tez, jaki Wincenty byl u nas szczesliwy przez ostatnie miesiace zycia!
Bynajmniej nie chcialam odmawiac kociczce prawa do dozycia (conajmniej!) tej 20, ktora mial na karku Wincenty! Przepraszam, jesli tak to zabrzmialo.
TZ mi na razie marudzi, ze kotow wiecej w domu niz mrowkow (:/), ale moze urobię
