No i (co wydawało mi się z początku oczywiste, więc nie pisałam):
kociaki przed oddaniem (skoro mają matkę...) trzeba odrobaczyć, zaszczepić (najlepiej 2 razy) i nie oddawać przed skończeniem przez nie minimum 10 tygodni życia (najlepiej 12 tygodni).
Kocięta oddzielone od matki i rodzeństwa poniżej tego wieku (10-12 tygodni) w zdecydowanej większości mają potem problemy z dostosowaniem się do życia i tego co można a co nie. Przykład: czemu większość kociaków branych jako "kuleczki" do domu gdzie nie ma innych kotów przez pierwsze co najmniej 2 lata (!) swojego życia gryzą i drapią do krwi swojego właściciela, rzucają się na stopy, są brutalne i tak dalej? Właśnie przez to, że nie miały okazji nauczyć się od matki i rodzeństwa odpowiednich zachowań. Do tego dochodzi choroba sieroca (kociak może nawet do końca życia "przysysać" się do ubrań albo części ciała człowieka (ucho, ramię, skóra na szyi, jak mu tylko wygodnie), bo za mało miał kontaktu z matką i teraz żeby poczuć się mniej nieszczęśliwy będzie przychodził do człowieka (ale i nie tylko - czasem wystarczy jakieś ubranie, samobieżne) i go obśliniał i ugniatał "a bo tak".
Więc jeśli kocięta mają to szczęście, że są z matką, to lepiej żeby im celowo psychiki już na wstępie nie zepsuć.
Program szczepień i odrobaczania ustali weterynarz.
Co do kwestii nowych domów dla tych kociąt:
polecam podpisać z nowymi właścicielami umowę adopcyjną, w której zobowiążą się do informowania osoby od której kota dostają o tym co się z kotem dzieje, zobowiążą się do wykastrowania kocic jak tylko osiągną odpowiedni wiek (z kocurem niekastrowanym i tak nie wytrzymają

). To jakby podstawa. Ja na przykład nie oddaję kotów do domów z których będą mogły swobodnie wychodzić na dwór i do domów, w których nie ma kontroli nad tym czy kot przez okno/balkon nie wyleci przypadkiem (potrzeba odpowiednich zabezpieczeń).