Jestem, jestem, ale wczoraj np. wyszłam z pracy o 21 i tak to jest
U kotów wszystko gra, poza tym, że wyraźnie mają skłonności samobójcze

Dwa tygodnie temu Maja ukradła i zeżarła (zajęło jej to ok. 15 sekund) kość z pieczonego kurczaka. Jak usłyszałam chrupanie, to już zostały tylko okruszki. Natychmiast nakarmiłam ją kleikiem z mielonego lnu z mlekiem (uwielbia

). Potem poleciałam do weta po radę - dostała jeszcze sporo pasty i parafiny. Dwa dni jadła ten kleik i pastę, żeby osłonić jelita i przyspieszyć wydostanie się kości. Nawet niestrawności nie miała, ona ma pancerny żołądek, ale ja kilka dni odchodziłam od zmysłów, widząc oczyma duszy perforację jelit lub żołądka
Wszystko zje, największe dziwactwo, a zgniot w zębach ma jak doberman

Teraz żadnych kości w tym domu nie będzie, przerzucamy się na pierś z kurczaka.
Wczoraj natomiast koty ukradły i wrzuciły pod kanapę zakrętkę od płynu do mycia oczu Emmy. TŻ podniósł kanapę, wyjęłam zakrętkę, ale koty zobaczyły tam milion piłeczek i myszek i zaczęły się pchać pod nią. No więc ja jedną ręką usiłowałam wypchnąć spod kanapy Maję, a drugą Maniusię - obie się świetnie bawiły. W końcu mi się udało. TŻ postawił więc kanapę i myślał, że na dywanie, bo krzywo stała. Nagle wrzeszczy - o, k...., tam coś jest!!!!
Okazało się, że kiedy z jednej strony kanapy wyrzucałam M&M, z drugiej wlazła Emma

Na szczęście kanapa od spodu nie ma deski, tylko materiał, który się chyba dostosował do kształtów Emmy i nic jej nie było, poza ciężkim fochem
Tylko proszę o niewnioskowanie o odebranie mi praw kocierzyńskich. Ja naprawdę bardzo ich pilnuję, ale one są wszędzie i mają dziwne pomysły
