Wszystkie koty jamnika Melona -jamniczy DT dla tatusia Amki!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon mar 12, 2012 13:04 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

shira3 pisze:A ja mam inną koncepcję. Tu, na forum nam rozpuszczone koty rozdają. Mam od pomponmamy, mam i od Neigh....To niemożliwe, żebym je tak jednakowo rozpuściła - w łóżku się rozpychają, po stołach łażą, grymaszą przy żarciu i w ogóle.... W DT tego ponoć nie robiły....no....nie wiem...... :roll:

Prawda. Mam kota który: nie je, grymasi - u mnie zjada saszetkę na 1 posiłek, w zasadzie to ona żre :roll:
nie je mięsa, tylko się bawi - taaaa...po zjedzeniu kilograma zaczyna się bawić
szuka towarzystwa kotów - warczy na inne koty jak podchodzą do miski, śpi sama
bawi się spokojnie - biega z innymi jak pędzące stado koni i wdrapuje się na wyścigi na drapak
Była trochę w DS. Stąd ta fałszywa reklama :twisted:
Podczytałam, cudna lektura. :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Pon mar 12, 2012 16:14 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Nasz glonojad też przeżył wszystkie ryby ( albo zeżarł ). Nazywał sie Wielka Gęba......żył też z nami lat wiele. Do dziś się czuje jak ostatnia świnia, że go oddałam. Ale jak i u Ciebie jakoś nikt nie miał ochoty na coraz większe akweny do sprzątania.......bo Wielka Gęba żarł i rósł.........rósł i żarł.........

Ryby porzucił u mnie eks......najwyraźniej nie był do nich przywiązany. ( za to np. do takiej patelni z Ikea - był.........no kilkunastu MOICH ksiażek też......).
Noooo powinnam im w ramach zemsty pozwolić zdechnąć.....to skąd kilka dobrych lat udowadniałam, że umiem dbać o ryby. Czemu? A cholera mnie wie. Bo żywe? Przy Wielkiej Gębie sie poddałam był taki wielki, ze wymagał kolejnego akwarium. Też pojechał do sklepu.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon mar 12, 2012 17:52 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

A wiesz Neigh?To były rybki Piotra F.
Czyli eksia.
Dlatego NIE MOGLIŚMY mieć wtedy kota- bo by rybki straszył.
Też 5 lat udawadniam,że POTRAFIĘ.Udowodniłam,wystarczy.

Zakupił je bo dziecko powinno mieć zwierzątko (...żeby się przytulić?!?), a tybki są takie rozwijające...
No fakt: Amelka się świetnie przy nich rozwija...jak się rozwinie na całą długość to wygląda prawie jak normalny kot.
Innych cech rozwoju nie zauważyłam pod wpływem akwarium, może tylko rozwój glonów w tymże...

Amelia jest zresztą w żałobie, siedzi na szafce po akwarium i wygląda ŻAŁOŚNIE...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 12, 2012 19:55 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Ja bym poprosiła link do tej Blusi hihihi ciekawe co narozrabiałaś:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon mar 12, 2012 21:00 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Epitety.
Dwa.
O jednej osobie nawet napisałam "boska".
O ex-właścicielce kota.

Zostałam surowo zmoderowana.
Faktycznie : osoby religijne mogą się poczuć urażone...

Co by z tą przecudną Blusią zrobić??
Obawiam się,że ona to gorzej niż słynny Oski daliowy.A wygląda jak miliard dolarów.
NIEADOPCYJNA.

Teoś to przy niej wzór wszelkich cnót.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 12, 2012 22:07 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Ciekawe spostrzeżenie...u nas poza Amelką wszyscy jakby ...przerośnieci są...jamnik sporawy-ot, mały basset.Fio normalna ale spora...fel tez nie mały...
Ja nie wiem czy ten glonojad tak się wziąl z powietrza czy z glonów (było ich ,oj było!).
Mutant??
Po Czernobylu??

Duży był i agresywny!

(Amelka nie jest duża,ale gruba -tak...owłosione pudełko na buty,albo-pancernik!:)))

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 14, 2012 9:10 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

kotkins pisze:Amelka jest najbardziej energetycznym z moich kotów.I ona miała najwięcej radości z rybek.
Ponieważ jest maleńkim Mińczuszkiem siadała na oparciu fotela przy akwarium i opierała łapki o szybkę.I zaczynaly sie zawody bokserkie.Amka walila z całej siły łapkami w akwarium.Rybom nie czyniło to żadnej róznicy, poprostu pływały w tej częście gdzie mały intruz nie docierał.Amkę to wkurzało: jak to?? Ona tu poluje a durna zwierzyna NORMALNIE sobie idzie tam,gdzie ona NIE MA dostępu?!Olewa ją!!Noooo!!!!!
Amka potrafi się nakręcić jak mała bomba atomowa.
Wtedy z oburzenia głośno wciąga powietrze, przebiera tylnymi łapkami jak szykujący się do ataku kangurek i w końcu , nie mogąc wytrzymać napięcia biegnie do innego pokoju.Po chwili wraca, siada do swoich zajęć i...znowu się nakręca!
Tak właśnie było w akwarium.Ileż to razy mijałam Amelię ,która z oburzeniem pędziła niczym pocisk przez mieszkanie , po czym wpadała do pokoju z drapakiem, szybko drapaczyła,żeby spuścić nieco pary z przegrzanego kociego móżdżku(wielkości orzecha włoskiego),a następnie już nieco stateczniejszym krokiem wracała do połowów.
Amka spędzała przy akwarium najwięcej czasu ze wszystkich kotów .
Zapalona akwarystka!

Tak więc w pokoju Młodego Kotkinsa zostały rybki w pudełku po serku Jana bez przykrycia.
Glonojad Mick Jagger ciągle w zamąconym akwarium.
Oraz Amelka.

I wiecie z Amką to zawsze jakoś tak bywa,że ona niby u krzyżaka w Szczytnie to "mało łowna była",a u mnie to akurat ŁOWNA jest do przesady.
A to zrzuci wazon bo jakaś wiosenna mucha się przebudzi i ona (Amka nie mucha!) ma misję upolowania owada ( podejrzewam,że ona kiedyś jadła owady...z głodu...), a to jakiś kabelek się dynda a po chwili laptop leży na podłodze obok przerażonej koteczki...a to znowu jamnik przechodzi i z kolei jemu ogon się dynda i potem mała ucieka przestraszona bo ukochany jamas na nią warknął...Słowem: Amelii coś zwykle się przydarza.

Łowna Amelia przystąpiła do działań.
Szybciutko wskoczyła na biurko, zanurzyła kosmatą łapcię w pudełku po twarożku Jana...i złapała RYBKĘ!!!!
Po razpierwszy w swej kociej karierze jak podejrzewam- AMELKA ZŁAPAŁA RYBKĘ!!!
I szybko postanowila ją skonsumować.
Tylko nie wzięła pod uwagę,że to żyje!I to jak!
Rybka pozbawiona wody i przerażona oraz podduszona kilkoma ruchami prześlizgnęła się na brzeg blatu i spadła na dywan.
Amelka oszalała ze szczęścia:Jeeeejjjj....!!!Jedzenie siem ze mnom bawia!!!![/i]
Zeskoczyła na podłogę i dawaj pacać rybkę łapką.Rybka niestety po kilku oszalałych podrygach przestała się ruszać, więc zabawa za długo nie trwała.
Moja kociczka uznała,że co upolowane- to trzeba zjeść.
I byłaby pewnie spróbowała, gdyby nie to,że Amka od dawna nie je już porcji większych ,niż malutkie chrupeczki czy pokrojone w drobiazgi rybie albo indycze mjenso.Amelka nie wie juz JAK się je takie coś.Nie wie jak to zmniejszyć, jak to w ogóle zrobić...Więc kocia pacała łapką w martwą rybkę z coraz mniejszym przekonaniem...
Tak ją zastałam.
Szybko usunęłam rybie truchełko sprzed jej noska( Amelka towarzyszyła swojej ofierze na miejce jej morskiego pochowku w muszli klozetowej) i zabrałam się wraz z rozemocjonowaną kicią za odławianie Micka Jaggera.
Czy wiecie jak silny potrafi być 25 centymetrowy glonojad!?!
Walka była napradę solidna.
W międzyczasie przybiegl Melon, który czując napięcie i grozę sytuacji (kto wie, czy jemu nie każą łapać glonojada następnym razem a on AKURAT glonojadów się brzydzi...)zaczął poszczekiwać.Na to przyszla Fiona.
Jamnik z podlogi nie wiedział mojej i Micka walki, ale kotki natychmiast wskoczyły na fotel.Fio zapomniła,że ona zawsze leży tu na poduszce, emocje ją rozpierały.Pchała się na Amelię, która walnęła ją kilka razy łapką...Fio zepchnęła małą w końcu ze strategicznej pozycji na opraciu fotela.Amka doszła do wniosku ,że jak się jest Mińczuszkiem to najlepiej jeśli obsługa podniesie i pokaże.Więc zaczęła się wspinać na moje nogi pazurkami po spodniach.
Miałam kota na nodze, drugiego pod łokciem.Psa oszalałego z ciekawości na podłodze pod nogami.I glonojada w ręce...mokrej ręce.
I wtedy uświadomiałam sobie ,że ja tego glonojada NIE MAM W CO WŁOŻYĆ!!!
Wypuścić nie mogłam- męczyłam się z łapanką ze 20 minut.
Koty też zauwazyły,że mam rybę w ręce.
Skojarzyło się im spożywczo.
Jak jednen mąż (w ich przypadku: jak jedna żona) ruszyły pędem do kuchni.Ja za nimi.
I z niejakim zdziwieniem w tejże kuchni skonstowałam,że :
- tu TAKŻE nie mam w czym umieścić Micka Jaggera
- moje koty mrucząc siedzą przy miskach!!
Kocice uznaly,że cała akcja łapania ryb ma cel tylko i wyłącznie pro-koci.
Ja im organizuję jedzenie poprostu.A może one zawsze uważały,że w akwarium pływa mjenso, które z bliżej nieznanych powodów tam przetrzymuję zamiast dać im pokrojone w kawałki.
Wcisnęłam Micka do słoja po ogórkach (mieścił się w nim do góry nogami...znaczy-ogonem), popędziłam do akwarium by napełnić słoik wodą i po drodze wrzeszcząc do Małża,żeby odpalał samochód.
Bo ryby po łapance mialy przeżyć wywózkę.
Z pudełkiem po twarożku z siedmioma rybakami w jednej ręce ,a słoikiem z glonojadem w drugiej pojechaliśmy "na sygnale" do pobliskiego sklepu zwierzęcego.
Pan umieścił rybki w czystych akwariach.Nad Mickiem pokręcił głową ,że duży i że ma ponad pięć lat.
Opowiedziałam panu jak Amelka złowiła rybę i jak obie kocice liczyły na danie rybne .
Pan się uśmiał.I dał kilka paczek przysmaków kocich Gimpeta dla wielbicielek frutti di mare.

Po powrocie zlikwidowaliśmy resztki akwarium.
Na szafce , gdzie dotąd stało położyla się Amelka...i leży do tej pory.
Śpi.
Chyba jest w żałobie??


Mjenso byli i dzieś pojechali...szkoda!!

Hitchcock umarłby z zazdrości czytając ten mrożący krw w żyłach scenariusz filmu z Kothkins TV :D Melonika ciumkam... a czy mu łapki skarpetkami capią???? to u jamników jest najlepsze( z pominięciem sezonu upałów),ten jamniczy smrodek łapek.... :1luvu:
Serniczek
 

Post » Śro mar 14, 2012 9:29 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Nocoty!!!
Łapy pachną sikami.Jak się nasika to się wchodzi najpierw tylnymi łapami(bo się robi tzw.nawrót przedni), potem przednimi ,bo nawrót jest po to,żeby pies mógł sprawdzić czy ten pozostawiony sik to napewno JEGO sik.
Z sikami jak powszechnie wiadomo-różnie bywa!
W ten sposob do domu idzie się z łapami umoczonymi we własnym siku.I natychmiast,w przypływie czułości wskakuje się do naszego łóżka.I nie można zabronić.Pies nas kocha.I tyle.

U Kotkinsów malowanie.Panny wraz z kuwetami i miskami w jednym pokoju.
Bardzo zdziwione tym ograniczeniem życiowej przestrzeni...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 14, 2012 10:48 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Ha, jak ja miałam remont łazienki, to Ofelię trzeba było zamykać w mniejszym pokoju (sypialni), bo pchała się do łazienki zobaczyć, co się tam dzieje. A działo się bardzo dużo i było ryzyko, że kota wlezie w jakąś rurę lub spadnie pionem na sam parter. Jak się toto skarżyło, jak po południu otwierałam drzwi, żeby mogła wyjść na mieszkanie! A jak obwąchiwała zamknięte drzwi do łazienki!
Generalnie u mnie jak jakiś remont, to kot pierwszy pcha się do pomocy. I kładzie się na każdej kupce śmieci i kurzu.

Miziawki dla panienek, niech się nie stresują.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35275
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro mar 14, 2012 21:59 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Koty to urodzeni pomocnicy remontowi.
Podczas ubiegłorocznego remontu łazienki najpierw Fio pobiegała po świeżym betonie,nikt tego nie zauwazył i ślady łapek zostaly, na szczęście pod kafelkami.Najdziwniejsze,że na pionowej ścianie na wysokości 1,5m.
Co tam robiła -nie chce powiedzieć (zaklina się że zapomniła...)

Felix poszedł po całości podczas malowania.Uciekł moim rodzicom i wlazł między dwie otwarte prawie puste puszki po farbie.Farba była niebieska a Felek rudy.Się ślicznie komponowało.A jak się potem kąpało Felka (nie lubi...)
Fel uwielbia uciekać mamie na strych.Tam jest poprostu tysiącletni kurz.
Potem jest rodzinna łapanka koteczka zakończona "myciem z wyrzekaniem".
Znaczy- mama myje Felixa a on stoi i wyrzeka na swój ciężki koci los...oj nie ma on łatwo...inne koty to po śmietnikach i piwnicach...a on musi z dziadkiem na poduszce...

Dziś nas przyszły dzieci kuzynostwa zaprosić na ślub.
Mama zrobiła kawę,ciasta...jak już rozstawiła wszystko do kawy to na stół wszedł kot i usiadł pomiędzy dzbankiem z kawą a keksem.Chcialam zdjąć padalca ale mama scenicznym szeptem powiedziała głęboko patrząc mu w oczy:
- Nieee...niech sobie siedzi...będzie mu przykro...
No to siedział.tylko czekałam ,aż się mama pomyli i zamiast za ucho dzbanka chwyci za rudą kitę.
Ten kotprzechodzi ludzkie pojęcie!!!

A!No i jak mój tato się NIEODPOWIEDNIO kładzie to rudy go gryzie w czubek głowy.ODPOWIEDNIO= na wznak.
Inaczej tacie NIE WOLNO leżeć.Bo to się NIE GODZI.

Moi rodzice straszliwie kochają rozpuszczonego wałkonia.
O gryzieniu w czubek łysiny ojciec opowiadał mi z dumą...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 14, 2012 23:11 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

moja teściowa... znaczy, Basia (Killatha) z miau, od której mam Orkę...ee, przepraszam, Polindę, opowiadała mi o domu, do którego trafił jeden z synów Polci (a miała ich 3 - istna matka królów..) - otóż trafiło się temu Kotku do ds, który, gdy Kot puści pawia ("aghrr... rhhhhkhhhh... ghhhh... *buerp* - hairball!! 8) ) - mówi z rozczuleniem "jak on się ślicznie odkłaczył... :1luvu: "....
;>
KotkaWodna
 

Post » Śro mar 14, 2012 23:34 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

O straszliwym losie Felixa u moich rodziców pisałam na początku wątku...Fel ma ciężkie życie !
Musi spać na łysinie dziadka...
W ogóle ciężko pracuje nad wychowaniem dziadków.

Ech ,nie jest łatwo być kotem!

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 15, 2012 7:09 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Wiecie, a do mnie coś przerażającego dotarło.......co ja zrobię, jak moje dzieci znajdą sobie partnerów nie lubiących kotów?
Nie dam rady polubić tych nowych "niekocich" dzieci......
Bo jak będą kociogłupie.......to jeszcze daje jakieś nadzieje na edukację.
Wyobrażacie sobie, żeby MOJE wnuki się bez zwierząt chowały? Przecież to by na kaleki wyrosło...
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw mar 15, 2012 21:40 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Się nie bojaj.
Dwaj pasierbowie są naprzemiennie zakoceni i zapsieni po kokardy.
Oluś kocha koty i już planuje zakocenie mieszkania (kupuje właśnie pierwsze za cięzko zdobyty kredycik),zaś jego brat to Duzy Diegulka:)
Mój nawet w okresach maksymalnie nieemaptycznych kocha stado.Przytula małą , nosi dużą, pilnuje żeby miały żer...o Meloniku to w ogóle nie wspomnę, chłopaki śpią często w jednym łóżku.Czy taki facet mógłby ożenić się z dziewczyną nie zazwierząconą ??(nie mylić z zezwierzęconą!)
Ja się bardziej martwię,ze on sobie znajdzie jakąś np.orangutanicę...nie żeby zaraz zoofil,nie.
Tylko poziom myślenia 15-latka i poziom jego empatii są takie,że tylko orangutanica wydaje się właściwą partnerką życiową dla niego...aczkolwiek Małż mowi,że w tym wieku jego byli nawet gorsi (wtedy ich jeszcze nie znałam)

Mam dwie synowe, w tym jedną docelową-ta jest działaczką Vivy i ma kota na tle psa.
Druga spanie z Fioną wspomina jak największą przygodę:)
Będzie ok,Neigh!

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 15, 2012 21:43 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Eee,az takie czarnowidztwo 8O
Neigh,ja się chowałam w domu bez zwierzyny i nie wyrosłam na kalekę(tak sądzę,przynajmniej)
Za to jako dorosły,odpowiedzialny za siebie ludż w ciągu paru minut zdecydowałam że,w moim domu będzie rządził KOT.Miał byc rudy,miał byc kocurem i miał miec na imie EUSTACHIUSZ :mrgreen: W domu rządzi pingwinka,kocica i ma na imię Miałka :mrgreen: Rozpuszczona do granic możliwości,miziasta do upierdliwości,gaduła nie do przegadania.Ot i tyle wyrosło z bachora chowanego bez zwierząsia :mrgreen:
Obrazek

Tatku-pamiętam :(
Obrazek

kotka doroty

Avatar użytkownika
 
Posty: 10409
Od: Nie mar 22, 2009 13:56
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 127 gości