Eh..no.. ten tego...

Bo ja dzis rozmawialam z Basią i chyba wezmę do siebie Rudego, na razie na DT, ale moze zostanie na stle..

Problem w tym, ze ja, jak pisalam, czesto wyjezdzam:( No i jak myslicie? Ryzykowac? Wiem, ze to bardzo stresujące bedzie dla kotka, bylby u mnie na stale w Bydzi, no ale tak raz w miesiacu, moze nawet 2 razy, musialby odbyc z nami podroz do Szczytna- do moich rodzicow, gdzie jest juz jeden kot. No i w wakacje musialby byc te 2-3miesiace z nami u rodzicow tez... Takze wszytsko zalezy, jak by znosil jazde.. i czy rodzicow dom i Grubcio by mu sie spodobal. Z jednej strony sie ciesze, bo moj maz sie zgodzil, ale z drugiej martwie,czy nie wyrzadze mu tym krzywdy? Tym stresem??? Jak myslicie? Wiadomo, ze moje dobre checi i serce do kochania nie wystarcza, bardzo cgialabym mu pomoc, tyle biedaczysko przeszedl, ale niestety, moge mu tylko zaoferowac domek taki jezdzacy.. a wlasciwie dwa domki

Prosze napiszcie, co o tym myslicie, bo ja juz glupieje...Co robic? CO???