W niedzielę zawiozłam Pchełkę i Presto do nowego domku w okolicach Krakowa. Mała praktycznie po 15 minutach poczuła się swobodnie - biegała z podniesionym ogonem, łasiła się do ludzi. Fuczała tylko i warczała na rezydentów. Za to Presto był strasznie przerażony, nie chciał za nic wyjść z transporterka...
Gdy wieczorem Pani Ela do mnie zadzwoniła - Pchełka, już jako Mika
(okazało się, że jedna z rezydentek ma na imię Pchełka) 
czuła się jak u siebie - nie przejmując się niczym bawiła się myszą na wersalce

Trochę boi się psa i gwałtowniejszych ruchów. Fuczenie na rezydentów Jej nie przeszło, za to zaczęła warczeć też na Presto

To mnie mocno zaskoczyło, bo u nas razem się bawili, dogadywali... O Presto wiadomości też były dobre - śpi na wersalce.
Wczorajszy mail mnie załamał - Presto od przywiezienia nic nie zjadł, przerażony spędził noc zabunkrowany za meblami

Przygotowałam się już na to, że będziemy po Niego jechać. Gdy zadzwoniłam po południu, pani Ela wracała dopiero do domu. Oddzwoniła wieczorem z lepszymi wieściami - Presto w końcu zjadł (ale dopiero, gdy jedna z rezydentek poczęstowała się Jego mlekiem - chyba stwierdził, że nie jest trujące i można się napić

). W trakcie rozmowy skończył posiłek i zaczął się myć. Tak więc - na razie zostaje, ale w razie czego brat i TŻ są przygotowani na wycieczkę.
Po takich rewelacjach o Presto boję się zadzwonić czy się Pigo w Ciechanowie zaaklimatyzował

Dawno nie byłam taka zestresowana... A do tego muszę wyjechać służbowo

Pasuje mi to jak <piiiip>
Wyjeżdżam jutro rano i wrócę dopiero w sobotę.
Mam zdjęcia Miki (Pchełki) w nowym domku, ale wstawię już na spokojnie po powrocie.