Witajcie wtorkowo,
szar-buro i ciemno, nieprzyjemnie. Dziś prawie o 6.30 moja sunia przyprawiła mnie o zawał serca.
Autentycznie myślałam , że umiera. Leżała nieruchomo, bez reakcji na cokolwiek, a jak się ją chciało
podnieść to piszczała z bólu. Za 15 minut była już normalna, zjadła, wstała na spacer. Nie mam pojęcia
co jej było. Czy to jakiś skurcz? Muszę to skonsultować z wetką.
Wykończą mnie kiedyś te moje zwierzaki
Esiek na szczęście na razie jest OK. Nie chce brać antybiotyku bo jest pierońsko gorzki. Ja się mu nie dziwię,
jak sama spróbowałam to myślałam, że się
wypawiuję, że się tak
par excellance wyrażę.
Jest opcja zastrzykowa, poprotestował by przez 1 minutę i byłby spokój. Zastrzyki umiemy robić, kroplówki etc.
Ale znowu mi kupę robił w weekend ostatnio, dziś mu dałam Lactulosy bo nie potrzebuję powtórki z rozrywki.
Na wątrobę wetka poleciła Epato Plus, zobaczymy jak Esiek do tego podejdzie. Dobrze, że ten Naltrekson przeciw
nowotworowy bierze bez protestów. Muszę sprowadzić ten specyfik ze Stanów, bo jak się okazało będzie potrzebny
nie tylko mojemu kotu, ale i ojcu mojego TŻ.
Oj, coś czuję , że ciężki zapowiada się ten rok do przeżycia. Mam nadzieję, że sił mi starczy na to wszystko,
a moje zwierzaki zechcą jeszcze spędzić ze mną dłuższy czas.
Pozdrawiamy,