» Pon mar 12, 2012 12:34
Re: "rosyjska niebieska""rosyjski niebieski"
Z wszystkich, które zabrałam do siebie - do Katowic - u mnie w domu pozostały dwa czarne: Lucek i Lucia. Smerfik (niebieskooki puchatek) - jest u mojej przyjaciółki jako "król, pan, władca i generalnie najbardziej rozpieszczany kot pod Słońcem!; Pepi (syjamka) - była u mnie, w styczniu tego roku lekarze wet. zdiagnozowali u niej chłoniaka - mimo natychmiastowej operacji nie udało się jej uratować - odeszła za TM 14 lutego, Gabrysia (rosyjska niebieska) jest absolutnie rozpieszczaną jedynaczką u pani mieszkającej parę przecznic ode mnie, która straciła swoją 18-letnią kotkę, Fifi (norweska łaciatka miniaturowa) była razem ze Smerfikiem (bo bardzo były zżyte ze sobą) - niestety, od dłuższego czasu stale coś jej dolegało - a to zwróciła ulubione jedzenie, a to nagle schudła - ale wyniki nie były złe. Potem znów wszystko wracało do normy. Testy nic nie wykazywały. W połowie stycznia straciła apetyt. W ciągu dosłownie kilku dni, mimo natychmiastowego leczenia, schudła, tylko leżała odźywiana kroplówkami - i kiedy przez chwilę wydawało się, że jest poprawa - odeszła we śnie, przytulona do właścicielki. Nasze lekarki nalegały na sekcję - zgodziłyśmy się. Sekcja wykazała zmiany nowotworowe w jelicie cienkim - co dziwne, bez zmian w dwunastnicy, żołądku, czy innych organach. A zabił ją tętniak w mózgu. Moje wetki były bardzo zaskoczone, że z tak dużym tętniakiem kotka żyła tak długo i w dobrej kondycji. Do dzisiaj nie możemy się po jej śmierci pozbierać. Smerfik wpadł w taką depresję, że przez tydzień nic nie jadł. Dobrze, że teraz doszedł już do siebie. My nie.
A co z pozostałymi kotkami? Te, które zostały w Częstochowie - są w bardzo dobrych domach. Od czasu do czasu dostaję maile lub telefony od ich właścicieli lub mojej znajomej z fundacji, której mąż wiózł nas z Warszawy do Katowic. Mam też co kilka miesięcy kontakt z osobą, która zaadaptowała białaska - jest jedynakiem i ma się doskonale. Urwał mi się kontakt z osobą, która wzięła kocurka syjamskiego - zmieniła telefon, tak więc od prawie roku nie wiem, co u niej słychać. Bardzo żałuję też, że nie wiem, co się dzieje z Renatką. Mam nadzieję, że przeczyta ten post.