Ale ja muszę skupić sie na szukaniu domku i tylko to jest teraz dla mnie i dla dziewczyn (korciaczki to moje córki i to one mnie wciągnęły w tymczasowanie

Szkoda, że nie mamy Josia przy sobie, bo by się robiło fotki na bieżąco, info przesyłało, obserwowało...
Tak się przymierzam, żeby tżeta jakoś przekabacić, żeby Josia już zabrać do nas. Ale niestety nie ułatwiają mi tego nasze kociaste - odkąd pojawiła się Miya, pojawiły się (i wciąż pojawiają) prezenty w postaci - a to nasikane za firanką, a to kupka gdzies walnięta poza kuwetę, np. centralnie pod łózkiem Tżeta. I to nie jest sprawka tylko Mii (jak się to odmienia? Mii? Czy Miyi?

Ale za to ją jeszcze bardziej kochamy


Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków za Josia.
I szukamy DOMKU z sercem wielkim jak dzwon
