Dołączam się do gratulacji dla
Richardy! Jakoś umknął mi ten post, dzięki Kito, że go zacytowałaś!
Ach warto było wybrać takiego kota i tak się starać i wreszcie dostać upragnioną nagrodę..
Dzięki za słowa wsparcia! Dzięki! Ja mam dwie energie: jedna mi każe działać, a druga mówi że jestem naiwną kretynką albo że jak ja się czymś nie zajmę to świat się nie zawali i że mam sobie dać spokój... No to sprawdzam jak jest
W zasadzie nic się dziś nie zawaliło, ale potrzebowałam trochę nasiać paniki, bo nie jest dobrze, kiedy kot długo nie sika, nie jest dobrze, kiedy brakuje forsy na leczenie.
Ale
Aszka narobiła takich rzeczy w kuwecie, że odetchnęłam z ulgą (nawet pooglądałam z bliska) - nie zabrałam jej do weta, wrzuciłam 50 zł do puszki na zaś.
Ilka, jesteś boska! - już to wiesz, bo mam Cię online. Pamiętaj, że poza znajomymi nie robimy zrzutek. To zdanie jednak wcale nie ujmuje Ci boskości!
Kiedy zziajana wpadłam o 16:00 do KP, koty właśnie miały sjestę poobiednią i bekały puszkowym żarciem. Po stercie czystego prania poznałam Martikę i podziękowałam jej wspaniałemu darowi odnajdowania się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Tak! Wierzę że to dar!
Prania nie wyjęłam tylko wsadziłam na transportery, bo nie było za dużo miejsca. Skoro już tam byłam, to trochę się rozpanoszyłam (złe słowo!). Wytarmosiłam
Aszkę, Kenele i
Dzicz.... no dobra, żartowałam, dziczy nie tarmosiłam. Nie odważyłabym się

ALE ONA JEST ŚLICZNA!!!

taka... w typie Jankiego..
Za to wytarmosiłam
Hathor - ta słodka malusińska chyba nie odnajduje się za wolierą... wiadomo,
hrabina Von Irae z baronową Cosel spuściły małej łomot. Na szczęście już nie kuleje. Miałam wrażenie, że ona chce wrócić do boksu, patrzyła tak tęsknie w górę... Ale niech się Mikuś wypowie. W każdym razie
postuluję za a)odseparowaniem Hathor od arystokracji lub b)zamykaniem Hathor na noc w boksie. Jak zobaczyłam nową zabawę
kenelowych, to padłam: skakanie na korkową tablicę, zdzieranie z niej pinezek i turlanie pinezek po podłodze/wynajdywanie sturlanych na ziemię pinezek i granie nimi w nogę

Kruszyna uparcie wskakiwała mi na głowę lub plecy i zaciągała coraz to nowe nitki w swetrze

ciekawe co na jutro wymyślą - anyways: wsie pinezki leżą za witrynką, a klucz w szufladzie (bo trzeba Wam wiedzieć, że kenele otwarły szafkę z lekami). Lektura dla dyżurantów leży luzem na kredensie (taką mam nadzieję, buehehehehe

)
Aha! Balujmy i radujmy się! Kenele miały jedną normalną kupę w kuwecie!
Na koniec smutny
Xawery ----->
Dół, smutek, depresja, chciałam go pogłaskać, wywalił mi pupala. Ale Martika widziała go w pozycji sportowej dziś, a ja jej wierzę (choć z trudem).
I to chyba na tyle moich wynurzeń, może Martyna coś doda...
Mikuś, chwal się
Ksenią!