Przepraszam Was wszystkich bardzo za moje milczenie - ale ostatnio bardzo rzadko zaglądam do internetu - w ciągu ostatnich dni załatwiałam operację i pomoc finansową na nią dla psiaka ubogich ludzi, a w domu zaczął mi się do tego remont...

- kompletnie nie czasowa jestem...
Odnośnie Wafelka - sytuacja się zmieniła dosyć diametralnie. Rzeczywiście lecznica podjęła decyzję o wyadoptowaniu rudaska tu w Warszawie - do osoby, która ma już koty białaczkowe. Oszczędzenie Wafelkowi długiego transportu to też dosyć istotna sprawa - poza tym kocurek byłby pod stałą kontrolą i opieką lekarek z naszej lecznicy, a to dla nich też było ważne. Obawialiśmy się wszyscy tylko jednej rzeczy - jeden z kocurów z niewielkiego stadka (5 kotów) Pani, która miała przygarnąć Wafelka, jest dosyć dominujący. Zazwyczaj swoje niezadowolenie w przypadku zmian i stresów objawia totalnym zasikiwaniem całego domu i atakami na wszystko, co się rusza. Z czasem mu oczywiście przechodzi - ale ten pierwszy okres bywa trudny dla wszystkich. I ta właśnie perspektywa trochę wszystkich niepokoiła.
I chyba zdarzył się cud... - zadzwoniła do mnie Pani, która przeczytała ogłoszenie Wafelka. Mieszka w Warszawie, ma jamniczkę i miała kocurka, który w wieku 16 lat odszedł na chłoniaka. Tak ona jak i sunia bardzo, bardzo tęsknią za kocim towarzystwem - zobaczyła rude cudo i zakochała się!!! Jako, że w trakcie gwałtownej i dramatycznej choroby swojego kota zetknęła się m.in. z wiedzą o białaczce, nie jest przerażona opieką nad nosicielem - podchodzi do tematu bardzo rozsądnie, spokojnie i optymistycznie. Psiak uwielbia koty, okna i balkon zabezpieczone siatką, Pani przesympatyczna i bardzo zrównoważona - czyż nie brzmi to wszystko cudownie??????
Jamnisia dwa dni temu miała sterylkę - musi się wygoić i dojść do siebie. Więc umówiłyśmy się na najbliższą sobotę - p. Magdalena przyjedzie do lecznicy poznać Wafelka i przedstawić się lekarkom. Poproszę w takim razie o gigantyczne

!!!!!!!