Słuchałam dziś Janusza Radka na żywo.A tak,pozwoliłam sobie opuścić rodzinę niedzielnie i skorzystać z zaproszenia na tzw Dzień Kobiet.Pominę co to był za wyjazd (na miejscu się okazało) i inne niedogodności.Opisze jak ochłonę. Ześmiałam się tylko.
Ja ,która skacze,drze japę i buczy wymachując wszelkimi kończynami (wszak śpiewać każdy może, a prawdziwy talent nie boi się

) poryczałam się.Zatkało mnie wzruszenie. Jak zaśpiewał "Masz takie oczy zielone" czy "Tomaszów"...To dosłownie wmurowało w fotel.Jak w kiepskiej komedii gdzie śpiewak powoduje drżenie żyrandoli i omdlewanie pań...to tak było.Dla mnie głos Radka to jest to. Niemena zaśpiewał chyba lepiej niż sam ...Niemen

.
Ech, starzeję się.
Ale Millerowi wrzasnęłam przed Radka bisem by zaśpiewał

Za dużo gadał stojąc na scenie!!!
Ale i tak fajnie było.Radek wynagrodził wszelkie pogaduszki i niedogodności. Nawet te,ze w 3 kolejkach po żarcie stałyśmy i już dochodząc do michy okazywało się...,że kelnerzy znikali po angielsku. A żarełko się skończyło.Udało mi się zdobyć

jedna miskę zupy (były nawet 2 kawałki mięsa

) ,2 łyżki i 2 bułki. Jadłyśmy jak w Misiu, na zmianę.

Ale nawet łańcucha zabrakło
Do tej pory dźwięczy mi jego głos w duszy.