Pro ludzki Bombaj FeLV+ potrzebuje pomocy finansowej MA DOM!

Pięky kiciuś, trzymamy kciuki za zdrówko :ok:

Tak właśnie gdzieś wcześniej pisałam, że to gojenie niestety dość mocno potwierdza plusik...

Futerko już ma czyste i puszyste. Jest naprawdę pięknym kotem.

Dzisiaj rana wyglądała o niebo lepiej, nawet zrobiłam zdjęcia :lol:

Wetka boi się tylko, żeby po odstawieniu antybiotyków nie wróciło, ale trzymajmy mocno kciuki.Bardzo chciałabym, żeby Bombaj został już odrobaczony, wetka wstrzymuje się z tym, żeby go dodatkowo nie osłabiać, zrobi to jednak w poniedziałek, tak przynajmniej planuje.
Bombaj jest bardzo kochany, dzisiaj tak się do mnie przytulał, aż Pani ze sklepu się wzruszyła. Chyba chciał podziękować za dobre śniadanko, było duuuużo surowego mięska.
Pytałam o koszty, na dzień dzisiejszy jest 227 zł długu.Zapłaciłam jak dotąd 315 zł( w tym była kastracja i testy).Teraz mam 40 zł od p.Jakuba, o czym pisałam i Agnieszka ( numerek) ma też parę groszy z bazarku.

Ewar powiedz mi jak wygląda opieka nad FelVkiem? Leczenie do końca życia? Aha i jak z długością życia, białaczka może znacznie skrócić żywot?

Nie ma lekarstwa na wirusa, leczy się wyłącznie skutki. FeLV-ki mają obniżoną odporność i jeśli coś złapią, nawet drobiazg, nie poddają się leczeniu tak, jak koty wolne od wirusa. W dobrym domu, przy dobrym karmieniu i nie narażaniu kota na stres ( to najważniejsze!)mogą żyć długo.Wiele jest kotów bardzo starych, o których opiekunowie nie wiedzą, że mają w sobie wirusa.Koleżanka meksykanki ma kotkę z FeLV, której niedawno zrobiła testy.Kotka ma ponad 10 lat i cieszy się dobrym zdrowiem.Moja Julcia jednak odeszła :cry:

, wiele innych również. Poczytaj ten wątek viewtopic.php?f=1&t=139554&start=0
Każdy kot może umrzeć, odchodzą młode, negatywne, z różnych powodów.Czasem kot potrafi zwalczyć wirusa, ale nigdy nie wiadomo.Są to koty podwyższonego ryzyka na pewno.

Aha, jeszcze ważne, czy kot jest objawowy, czy nie.

To ja tylko tak skromnie od siebie dodam :oops:

Białaczka przez niektórych weterynarzy jest strasznie demonizowana. Nie stanowi dla kota wyroku. Choć wiele futrzastych z jej powodu umiera. Ale koty wpadają też pod samochody, wypadają z okien, są zagryzane przez psy...

Z moich obserwacji pielęgnacja kota białaczkowego od zdrowego w 90% nie różni się niczym.
Liczą się szybkie reakcje, redukcja stresu i OGROM miłości dla kota.

295955 pisze:To ja tylko tak skromnie od siebie dodam
Białaczka przez niektórych weterynarzy jest strasznie demonizowana. Nie stanowi dla kota wyroku. Choć wiele futrzastych z jej powodu umiera. Ale koty wpadają też pod samochody, wypadają z okien, są zagryzane przez psy...

Z moich obserwacji pielęgnacja kota białaczkowego od zdrowego w 90% nie różni się niczym.
Liczą się szybkie reakcje, redukcja stresu i OGROM miłości dla kota.

Dokładnie. Wiem jednak, że dzikiego kota z FeLV lub FIV uśpiłabym.Nie narażałabym innych na to, że je zarazi i że sam na wolności nie będzie miał na tyle dobrych warunków , aby przeżyć.Powtarzam, dzikiego, bez szans na oswojenie.

Za czasów, kiedy kieleckie schronisko przyjmowało jeszcze koty, wynik FeLV+ = uśpienie natychmiastowe. Nikt nie trudził się tym, żeby przyjaznego kota może umieścić w dt, osobnej klatce, cokolwiek. Większość lekarzy również stosowała podobną metodę.
Trochę się teraz zmieniło, ale nadal zdarzają się tacy, którzy widząc plusa, konsekwentnie polecają jedynie uśpienie.

Dzięki dziewczyny za wiadomości!

Bombaj należy do kotów bezobjawowych.Gdyby nie test i ta rana, która goi się opornie, nawet nie podejrzewałabym FeLV. Bazyli miał powiększone węzły, kiepskie dziąsła, no nie wyglądał dobrze, byłam pewna, że ma wirusa.Okazał się być czysty.Koty trzeba testować, bo sam wygląd nie świadczy, że kot nie jest FeLV lub FIV pozytywny.Bombaj ma szansę na długie życie, jest silny, miał już pewno odporność, kiedy został zarażony, jego organizm może mieć siłę do walki z wirusem, w co gorąco wierzę.
Wetka usunęła mu ząb, który został uszkodzony prawdopodobnie podczas walki ( dziąsło pięknie się zagoiło :lol:

). Sądzę, że to coś ( kot? )wgryzło się aż do kości, a to zawsze powoduje poważne infekcje.Dla mnie jakoś istotne jest to, że Bombaj nabrał wigoru.Tak nie zachowuje się kot, którego coś boli, który jest osłabiony chorobą.Na pewno ma robale, po pozbyciu się których będzie jeszcze lepiej :ok:

Po pozbyciu się robaczków jeszcze się rozrośnie

No to ja wtedy już nie będę go nosiła na rękach :mrgreen:

On nie jest tłusty, ale taki ubity, w ogóle to duży kot.

Dzisiaj Bombaj został odrobaczony po raz pierwszy.Nareszcie, ulży mu bardzo.A rana już wygląda dużo lepiej, dwa małe otworki zasklepione, jeszcze tylko coś w jednym miejscu jakby się sączyło, ale malutko.Przez kilka dni kot będzie jeszcze dostawał antybiotyk, potem odstawiamy i czekamy, co będzie dalej.Ja jestem dobrej myśli.Futerko ma ładne, czyściutkie, puszyste, oczka i uszka czyste, a więc wszystko na dobrej drodze.Kotu się masakrycznie nudzi, nie wie, co ma ze sobą zrobić.Teraz będzie miał koleżankę, śliczną kicię z działek, która jest w wysokiej ciąży( dzisiaj sterylka), ale razem bawić się nie będą, oczywiście.
Zapraszam na bazarek,wreszcie zrobiłam, link w moim podpisie.

Byłam po południu drugi raz w lecznicy, pobawiłam się z Bombajem, dałam jeść i zrobiłam parę zdjęć.Jestem jednak tak zmęczona, że nie chce mi się nawet zgrać ich na komputer. Bombaj już ładnie wygląda, no i chyba nie śmierdzi już kocurem.Powonienie mam mizerne, ale takie coś czułabym przecież, prawda?

Pro ludzki Bombaj FeLV+ potrzebuje pomocy finansowej MA DOM!

Kto przegląda forum