A na wieczór chciałabym pokazać Gapcia.
Jest u nas już kilkanaście dni.
Po przybyciu wyglądał tak:

Ale umył buzię i teraz wygląda tak:

Jest po wypadku, podobno leżał długo w mrozy, skutkiem czego odpadła mu skóra z poduszeczek na łapkach, pierwszy raz coś takiego widziałam. Ma zdrutowaną szczękę. Nie widzi. Nie ma też ponad połowy ogonka, ale to stara sprawa. No i jest najmilszym, kochanym słodziakiem. Mruczy, gada, przytula się, bardzo sympatyczny. Z kuwety nie korzysta, mam nadzieję na razie. Nauczył się jeść z miseczki; przedtem jadł z ręki.
Jest bardzo nieporadny, boi się, nie potrafi poruszać np po podłodze. Jeśli już, to tylko wtedy, kiedy siedzę obok niego. Na razie musi mieszkać w klatce, gdzie czuje się bezpiecznie. Jedną klatkę ma w pokoju Alberta, a drugą na dole, gdzie przebywa, jak jesteśmy w domu, ma wtedy kontakt z innymi kotami, nasłuchuje, co się dzieje i się nie nudzi, bo to towarzyski kotek jest.
Ale oczywiście klatka w pokoju na dole to wielka atrakcja:
