» Pon lut 27, 2012 23:01
Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...
Musisz wierzyć, że Dawcio się znajdzie, nie wolno poddawać się ani na chwilę. Spróbuj skontaktować się z jasnowidzem z prawdziwego zdarzenia. Ja nie wierzyłam w te rzeczy, jednak zmęczona huśtawką pt. kotka żyje, potem że nie żyje, potem że znowu żyje - poszłam.
Jasnowidz podał mi miejsce, gdzie kotka może przebywać, nie był kategoryczny w swoich stwierdzeniach, miejsce wydało mi się trochę mało prawdopodobne, jednak poszłam i porozwieszałam tam ogłoszenia. I zostało zauważone, jedno jedyne i dzięki temu Ogrynia jest w domu. Wyłam i rozpaczałam przez 137 dni. Najpierw biegałam co noc jak oszalała po pustych ulicach, pełna żalu i goryczy. Potem był okres pokory, modliłam się dużo, do Ojca Pio, do Papieża, błagałam żeby mi pomogli. Dostawałam telefony, zgłoszenia. Reagowałam na każdy, po każdej konfrontacji z kociną, gdy okazywało się, że to nie Ogrynia popadałam w coraz większą rozpacz. Miałam okresy rezygnacji i buntu. Potem był okres złości, dlaczego mnie się to musiało zdarzyć, a że się zdarzyło, to muszę kocinę znaleźć, będę jej szukać do skutku, chyba że umrę.
Pomogły też wizualizacje moim zdaniem. Te zbiorowe. We mnie wyzwoliły nadzieję, choć jako katoliczka powinnam nie wierzyć tym metodom, jednak w myśl zasady, że tonący się brzytwy chwyta, uwierzyłam, ba nawet sama z trudem, ale jednak wyobrażałam sobie, że widzę Ogrynię na wyciągnięcie ręki.
No i stał się cud. Tobie także takiego cudu z całego serca życzę. Ja wierzę, że Dawcio także do Ciebie wróci. Gdy zrobi się ciepło, wyjdzie słońce i zazielenią się drzewa.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019