Chciałam jeszcze przedstawić końcowe rozliczenie. Nie mam pojęcia ile dokładnie pieniędzy kosztowało mnie utrzymanie, leczenie i sterylizacje, ale ok. 1000 zł. Pieniądze te udało się zebrać dzięki darczyńcom, którzy na początku wsparli Dżordża (jego wątek:
viewtopic.php?f=1&t=133554&hilit=D%C5%BCord%C5%BC), na jego operację wydaliśmy tylko około połowy pieniędzy, pozostałe posłużyły gromadce z tego wątku. Następnie były moje bazarki z masKOTKAMI w roli głównej. Ostatnia zbiórka odbyła się na potrzeby Duni. Środków zebranych ostatnio wystarczyło na jej odrobaczenie, szczepienie i leczenie powikłań po sterylizacji, za pozostałe pieniądze kupiłam mojej babci 6 kg Puriny na karmienie 3 dorosłych kotek, które zostały na działkach. Ze wszystkich funduszy zostało mi dokładnie 42,50 zł i jeśli nikt nie ma nic przeciwko, to chciałabym przeznaczyć na sterylizację suni, na rzecz której założyłam odrębne bazarki. W mojej dalekiej rodzinie jest pewna starsza kobieta, która ma bardzo upośledzoną córkę, 4 psy i kota. Dopóki towarzystwo było "męskie", wszystko było w miarę w porządku, ale rok temu pojawiła się suczka, którą przyniosła córka. Pierwsza cieczka i... 7 szczeniaków (urodzonych nota bene na kanapie w mieszkaniu...). Poprosiłam wtedy o pomoc TOZ, który wyadoptował 6 szczeniąt, a ostatni został, bo dziewczyna nie chciała go oddać. Póki co jeśli chodzi o zwierzaki to "co rok to prorok" i co roku dziewczyna przynosi do domu małego, słodkiego futrzaka. Matka nie potrafi jej odmowić (nie tylko w tym temacie), sama jest jak stwierdził psycholog "niedostosowana społecznie". Obie żyją w ruderze i trzymają zwierzęta w mieszkaniu. Kot nie ma kuwety, a psy zamiast na dworze załatwiają się w mieszkaniu... Na razie suka dostała zastrzyk antykoncepcyjny, ale skoro te kobiety nie potrtafią zadbać o siebie, to tym bardziej nie dopilnują regularnych zastrzyków dla psa. TOZ nie chce sfinansować sterylizacji suki (w końcu ma właściciela), a one same nie mają na to pieniedzy, bo żyją z zasiłków i rent. Kolejne szczeniaki po prostu nie mogą się pojawić. Kobietami opiekuje się moja babcia, która nie wytrzymuje nerwowo z nimi dwiema, a co dopiero z ich zwierzętami. Na wieść o szczeniakach o mało nie zemdlała, chociaż od samego początku tłumaczyła, że sukę muszą oddać/wysterylizować/podac zastrzyk. Kobieta zabrała ją wtedy do weterynarza żeby "pokazać" i zapytać ile to będzie kosztować, niestety jak usłyszała cenę to wróciła z nią do domu, a po 2 mies. mała urodziła. Pani suczki zgodziła się na sterylizacje, weterynarze wycenili ją na 200 zł, wiedzą jaka tam jest sytuacja i pomogą nam też z transportem na zabieg i po zabiegu.