no...poziom aktywnego głuptactwa mocno w domu spadł... Inni robią co mogą ale to nie to samo. No nic, jakos się przyzwyczaimy. Mniet ponoć chroni sie w kontenerku na jakieś większe hałasy.. ale też się bawi więc chyba ok. A i raz pomylił posłanko z kuwetą...no cóż, widocznie było w dobrym miejscu..
Poddasze- grtulacje! O ile pamiętam to Pysio był jeszcze kolegą Menaszki w Waszym DT. Więc jednak ci ludzie poukrywani -ale gdzieś są
Według wieści z nowego DS, Mietek z początku był trochę zdezorientowany i przestraszony, krył się w kuwecie a potem udostępniono mu otwarty transporter, w którym chował się przy każdym nowym dźwięku. Ale już wczoraj po południu podobno biegał po schodach, bawił się i przytulał do nowych opiekunów Mam nadzieję, że kuwetę też już załapał, bo oczywiście nowy DS musiał przejść "chrzest bojowy"
mih pisze:Poddasze- grtulacje! O ile pamiętam to Pysio był jeszcze kolegą Menaszki w Waszym DT. Więc jednak ci ludzie poukrywani -ale gdzieś są
Dokładnie tak... dzisiaj Pysio miał "pierwsze randkie" z nową kumpelą. Ona prychała i warkoliła a on siedział z łapką na łapce i wyrazem pysia pt "gadaj, se gadaj, a mi to tam rybka"
Sms z nowego domu Mnietkowego: Cześć, dzisiaj pełen sukces. I kuwetkowy i jedzeniowy. Martwiłam się że nie chce jeść, ale machnął z rana miskę mokrej karmy Mietek zostaje Mietkiem. Świetnie się dogadujemy, ja lubię go kiziać a on lubi jak go kiziam. Dzisiaj już dokazywał odważniej. Śpi z nami bo tak rozpaczliwie miauczy pod drzwiami sypialni że nie mamy sumienia go zostawiać za nimi. Baardzo też chciałby wyjść na klatkę, dzisiaj mu się nawet udało ale o dziwo nie czmychnął a grzecznie się posłuchał i wrócił. Jest baaardzo grzecznym małym kocim urwisem który lubi się bawić.
Przeczytałam to wszystko TŻ, a on na to z oburzeniem: Oczywiście, że Mietek ma zostać Mietkiem! Przecież on reaguje na to imię!
Koty zrelaksowane po wyjeździe Mietka, a najbardziej Wienio. Rozgadała się, dopomina się o zabawę, a czasem nawet zdarza jej się dopominać o głaskanie Oczywiście nadal jest stuknięta, płoszy ją byle co. Czasem, jak musi mnie minąć w drzwiach, to podchodzi na metr, po czym uderza w rozpaczliwy galop i wyhamowuje metr za mną - żebym przypadkiem jej nie zdążyła dotknąć
Marunia podpowiada, że Wienio nie jest stuknięta, bo to by znaczyło, że Pysio też by musiał być, bo był taki sam jak był maluśki, a dziś ma domek szyty na miarę, fajnych Dużych i Balbinkę, która mu myje buziaka Wienio przestanie się wygłupiać jak uzna to za stosowne I to będzie najwłaściwszy z właściwych momentów
Jestem chora i siedzę z kotyma, ale nie mają ze mnie żadnego pożytku - śpię i czytam. Czasem kładą się ze mną i unieruchamiają mi nogi Nawet Wienio dziś przyszła do mnie i szukała czegoś pod książką, ale jak nagle kaszlnęłam donośnie prosto w jej ucho, to zwiała aż w przeciwległy kąt mieszkania. W ogóle to jestem ledwie żywa i już płakać mi się chce od tego kaszlu, kataru i ogólnej marności.