SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY - KOTełkowa Drużyna

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 22, 2012 9:46 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Prawdę mówiąc tez byłam przekonana, że Pucuś się zadomowi:)
No i bardzo dobrze:)

Powitalny bałwanek śliczny:) Jak dzieci zareagowały?

A to co masz na domu to pewnie jest winobluszcz pięcioklapowy. Bluszcz jest zimozielony:)) A winobluszcz sie pięknie przebarwia i ma granatowe jagódki. Takie cos masz?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro lut 22, 2012 11:05 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
[/img][/url]...Obrazek
No normalnie Pucuś z impry zakrapianej wrócił :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Teraz wiem czemu sie do domu wprowadził 8O bo brzuchem po ziemi ciąga i na dworze mu niezbyt wygodnie :ok:
Obrazek
Obrazek
_______________________________________________________________________________________

Dorota Wojciechowska

 
Posty: 12931
Od: Czw lip 24, 2008 9:21
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro lut 22, 2012 12:00 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Lidka pisze:Prawdę mówiąc tez byłam przekonana, że Pucuś się zadomowi:)
No i bardzo dobrze:)

Powitalny bałwanek śliczny:) Jak dzieci zareagowały?

A to co masz na domu to pewnie jest winobluszcz pięcioklapowy. Bluszcz jest zimozielony:)) A winobluszcz sie pięknie przebarwia i ma granatowe jagódki. Takie cos masz?


Do tej pory Pucek nie bardzo chciał wchodzic do domu, czasami włozył głowe, zeby zobaczyc jak tam jest ;) ale jak zobaczył jakiegos kota to zmykał do garażu. Często tez wylegiwał się na balkonie gdzie od strony mieszkania zza siatki było widac koty domowe i zawsze kończyło się to prychaniem z obu stron. Zdziwiłam sie więc gdy wszedł i jakos wszyscy sie toleruja . Ciesze sie bo było mi go szkoda, że tak wszyscy w domu a on jeden w garażu 8) Piotrek co prawda juz zauwazył, ze to Pucek i skwitował...widzę, ze Pucek juz na salonach a podobno miałaś mu szukac domu i w garazu miał być czasowo... Musiałam więc wytłumaczyc, że tak rzeczywiscie mówiłam na początku ale skoro nie chciał się wyprowadzic z garazu i wychodził tylko na małe spacery więc po tych (chyba) trzech latach trudno by mi było nagle go wydac tym bardziej, ze gdyby poszedł do wychodzącego domu to pewnie starałby się wrócic do mnnie 8)

Dzieci na bałwana zareagowały prawidłowo, czyli.... okrzykiem, kochamy cię mamusiu ;)

To jest dokładnie winobluszcz japoński i tak jak piszesz pieknie sie przebarwia i ma granatowe jagódki, które wcinaja ptaki :) W lato wyglada tak :) Obrazek
Jakies trzy lata temu wkopałam tez bluszcz zimozielony ale bardzo powoli rośnie, szybciej się wyprowadze niz on obrośnie dom 8)

Mam też milin czerwony, przepiękny okrywowy krzew, jesli nie masz to....musisz mieć :) bo jest przepiekny, ma ogromne, piekne kwiaty.
To początek kwitnienia i jeszcze jest ich niewiele. Kwiaty sa wielkości dłoni, myslałam, że będzie widac ale zdjęcie jest dość małe.
Obrazek...Obrazek...Obrazek
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 22, 2012 12:27 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Pucuś :ok: :ok:

Iweta a czy ten winobluszcz japoński i milin czerwony są szkodliwe dla kotów, czy nie?
Podoba mi się jedno i drugie i chętnie wolierę bym obsadziła.
Obrazek**Obrazek**"Zdobyć przyjaźń kota nie jest rzeczą łatwą. Nie lokuje on swych uczuć nierozważnie: może zostać Waszym przyjacielem, jeśli jesteście tego godni, ale nigdy waszym niewolnikiem."Théophile Gautier

Petka

 
Posty: 14372
Od: Nie cze 22, 2008 23:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 22, 2012 12:33 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Piękny winoblusz trójklapowy. Ja mam tylko ten pięcioklapowy.Przy suchym świerku posadziliśmy przed laty winobluszc, kokornak i bluszcz. No i teraz winobluszcz i kokornak tak obrosły pień, że bluszczyk zginał zupełnie. Ale faktycznie wolno rośnie.

Milin mam w 2 kolorach tez juz kilka lat. Ale kwitł pierwszy raz dopiero w ubiegłym roku. Pewnie dlatego, że mu zagroziłam, że go wytnę. Faktycznie kwiaty ma piękne. Tym razem drugiemu musze pogrozic, bo inaczej go wytne. Choć prawdę mowiąc nie wiem czy te mrozy przetrwały.

U mnie wszystkie roślinki rosna w ogrodzie i przychodzą tam koty sąsiadów. Jak narazie nie widziałam, żeby skubały te pnącza i strat w kotach brak, chyba, że samochód sie przysłuży:(

Nasze koty dopiero zaczną wyjeżdżać do domu Rodziców więc narazie nie mam doświadczenia.

Sadzonki różne porobiłam tylko nie wiem jak mrozy przetrwały, bo prawdę mówiąc nie sądziłam, że takie ostre będą, a potem juz nie miałam jak pojechać:(

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro lut 22, 2012 16:27 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Petka pisze:Pucuś :ok: :ok:

Iweta a czy ten winobluszcz japoński i milin czerwony są szkodliwe dla kotów, czy nie?
Podoba mi się jedno i drugie i chętnie wolierę bym obsadziła.



Szczerze to nie wiem, moje koty są nie wychodzące poza Puckiem, u którego nie zauwazyłam jakiegokolwiek zainteresowania. Mysle, ze spokojnie możesz posadzić ;)

Lidka pisze:
Milin mam w 2 kolorach tez juz kilka lat. Ale kwitł pierwszy raz dopiero w ubiegłym roku. Pewnie dlatego, że mu zagroziłam, że go wytnę. Faktycznie kwiaty ma piękne. Tym razem drugiemu musze pogrozic, bo inaczej go wytne. Choć prawdę mowiąc nie wiem czy te mrozy przetrwały.
(


Mnie też długo nie kwitł milin ale chyba powodem było to, że......obcinałam go. Dopiero jak przestałam go przycinać zaczął kwitnąć :) W ogóle ten milin jest dziwny, zaczyna się zielenić dopiero bardzo późną wiosną. Wszystkie drzewa mają juz duże liście, kwitną kwiaty a on dopiero zaczyna nieśmiało się zielenić. Do tego czasu stoi suchy badyl, który wygląda jakby przemarzł w zimie. Teraz już wiem, ze nie przemarzł tylko taka jego uroda ale wcześniej obcinałam go bo taki "przemarznięty" przecież był :evil: Może Ty robisz tak samo i dlatego Ci nie kwitnie?
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Pon mar 19, 2012 14:20 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Witam,
to moj debiut na forum, i znalazlam Iwete, ktora wydaje mi sie - miala podobny problem ze swoim Florkiem - jak ja ze swoim Toffikiem. jesli Iweta znajdzie moj wpis to prosze odpisz mi czy mialas kota, ktory mial zlamany ogon. Otoz nasz Toffik wrocil kilka dni temu ze zlamana nasada ogona, zupelnie oderwana kosc. Jak na razie wizyty przyniosly taki efekt, ze ja plakalam przez 4 dni, bo kazali nam go uspic!!!w koncu dzis trafilam do lekarza, ktory podal leki Upsardin i mamy go odsikiwac i czekac, az sie nawroci mozliwosc skurczania pecherza i z czasem - mam nadzieje - mozliwosci wydalania moczu samemu. Jesli ktos z Was mial taki problem ze swoim kociakiem piszcie prosze, nam zalecaja na razie oczekiwanie, amputacja ogona na razie nie jest przesadzona, bo nie wiadomo czy nerwy sa naruszone, czy nie, ale wszystko na to wskazuje ze nie, bo kot chodzi, tylko nie wydala moczu.A ze jest przekochanym, 10 - miesiecznym przytulakiem, nie wyobrazam sobie go stracic, tym bardziej moje dzieci. Piszcie kochani czy wasze koty mialy iszkodzone ogone, a jesli tak jak to sie skonczylo???

Tofikowa mama

 
Posty: 14
Od: Pon mar 19, 2012 13:56

Post » Pon mar 19, 2012 22:32 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Tofikowa mamo- na forum ludzie wyciągali koty z różnych ciężkich wypadków, więc najlepiej byłoby założyć wątek z prośbą o radę jak leczyć kota. I tutaj na pewno trafi się wiele osób, które Cię "objadą" za wypuszczanie kota - mimo że sama tego żałujesz. Mam nadzieję, że będziesz miała siłę znieść tę krytykę po to, by uratować kotka.
Napisz w tytule miasto, a w pierwszym poście koniecznie opisz dokładnie co było zrobione, jak kot się zachowuje, jak wysoko jest złamanie, czy choćby w najmniejszym stopniu kontroluje wydalanie. Czasem udaje się "wyciagnąć na prostą" kota z porażeniem pourazowym tylnych łap, połamanego po upadku z 8ego piętra etc. Jak będzie wątek, ludzie, którzy mieli podobne przypadki, dowiedzą się o tym i podpowiedzą co i jak; a ludzie z okolicy będą mogli wskazać gdzie jeszcze można iść i czego próbować. Jak długo z nerkami wszystko gra, można i chyba warto walczyć :ok: Czyli np. "Iwonicz - kot ze złamanym ogonem, odsikiwany - poradźcie".
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon mar 19, 2012 23:17 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Tofikowa mama pisze:Witam,
to moj debiut na forum, i znalazlam Iwete, ktora wydaje mi sie - miala podobny problem ze swoim Florkiem - jak ja ze swoim Toffikiem. jesli Iweta znajdzie moj wpis to prosze odpisz mi czy mialas kota, ktory mial zlamany ogon. Otoz nasz Toffik wrocil kilka dni temu ze zlamana nasada ogona, zupelnie oderwana kosc. Jak na razie wizyty przyniosly taki efekt, ze ja plakalam przez 4 dni, bo kazali nam go uspic!!!w koncu dzis trafilam do lekarza, ktory podal leki Upsardin i mamy go odsikiwac i czekac, az sie nawroci mozliwosc skurczania pecherza i z czasem - mam nadzieje - mozliwosci wydalania moczu samemu. Jesli ktos z Was mial taki problem ze swoim kociakiem piszcie prosze, nam zalecaja na razie oczekiwanie, amputacja ogona na razie nie jest przesadzona, bo nie wiadomo czy nerwy sa naruszone, czy nie, ale wszystko na to wskazuje ze nie, bo kot chodzi, tylko nie wydala moczu.A ze jest przekochanym, 10 - miesiecznym przytulakiem, nie wyobrazam sobie go stracic, tym bardziej moje dzieci. Piszcie kochani czy wasze koty mialy iszkodzone ogone, a jesli tak jak to sie skonczylo???


Witaj:) Szczerze to nie pamietam juz szczegółów choroby Florka. Pamietam, ze miał bezwładny ogonek i musiałam go odsikiwać ale to potem chyba mineło. Czy całkowicie? chyba nie pamietam tego ale na pewno więcej wie na ten temat alessandra, która znalazła w Świdnicy dom dla Florka. Napisze do Oli. Gdy znalazłam Florka, duzo madrych rad uzyskałam od Agn, może spróbuj na jej watku albo zrób tak jak radziła Alienor, załóż własny watek i w tytule napisz to co najbardziej Cie interesuje. Skąd jesteś?
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Wto mar 20, 2012 8:47 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY

Iweta, strasznie dziekuje za szybciutka odpowiedz!
Jestem z Bialegostoku, na Podlasiu. Oczywiscie zapytam osob o ktorych mi piszesz, na razie nie potrafie sama Tofika odsikiwac i jezdze do weta. Ale za to kotek ma mega apetyt i gdyby mogl jadlby jak normalnie, przed uderzeniem, bo nie napisalam, ze Tofika skrzywdzil ktos z naszych sasiadow - przeswiecil go kijem!!!! Podaje Upradin i mamy wszyscy w domku nadzieje ze bedzie dobrze. Zaczal juz chodzic do kuwety, na razie w niej grzebie ale ciesze sie ze zaczal do niej z powrotem zagladac:)Moze to dobry znak?! Pozdrawiam Ciebie i twoje cudne czterolapne towarzystwo!

Tofikowa mama

 
Posty: 14
Od: Pon mar 19, 2012 13:56

Post » Wto mar 20, 2012 8:53 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY- Głosujemy w KrakVecie :)

Alienor pisze:Tofikowa mamo- na forum ludzie wyciągali koty z różnych ciężkich wypadków, więc najlepiej byłoby założyć wątek z prośbą o radę jak leczyć kota. I tutaj na pewno trafi się wiele osób, które Cię "objadą" za wypuszczanie kota - mimo że sama tego żałujesz. Mam nadzieję, że będziesz miała siłę znieść tę krytykę po to, by uratować kotka.
Napisz w tytule miasto, a w pierwszym poście koniecznie opisz dokładnie co było zrobione, jak kot się zachowuje, jak wysoko jest złamanie, czy choćby w najmniejszym stopniu kontroluje wydalanie. Czasem udaje się "wyciagnąć na prostą" kota z porażeniem pourazowym tylnych łap, połamanego po upadku z 8ego piętra etc. Jak będzie wątek, ludzie, którzy mieli podobne przypadki, dowiedzą się o tym i podpowiedzą co i jak; a ludzie z okolicy będą mogli wskazać gdzie jeszcze można iść i czego próbować. Jak długo z nerkami wszystko gra, można i chyba warto walczyć :ok: Czyli np. "Iwonicz - kot ze złamanym ogonem, odsikiwany - poradźcie".

Alienor, dziekuje bardzo i tak zrobie! A Tofik zostal uderzony kijem, wiec zlamany ma ogon na 3 -im kregu. Nerki ma w porzadku, lapy tez , normalnie chodzi i probuje sie juz wspinac! Jedyne czego nie robi to nie wydala, w kazdym badz razie nie kontroluje tego, tzn. zwieracze mu nie puszczaja, i trzeba go odsikiwac, kupe sam robi , ale bezwiednie. Poza tym zachowuje sie jak dawniej, jest wesoly i milusny. O amputacji ogona jeszcze nie zadecydowano, wet twierdzi, ze jest za wczesnie i nie jest pewien, czy nerwy sa uszkodzone czy nie. Na razie uczymy go sikac na nowo, z pomoca leku oczywiscie i nie dopuszczajac aby pecherz byl przepelniony!
Jestem wdzieczna za kazda porade :)

Tofikowa mama

 
Posty: 14
Od: Pon mar 19, 2012 13:56

Post » Wto mar 20, 2012 9:06 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY

Napisałam wczoraj do Oli ale jeszcze nie odebrała pw. Ona ma nadal kontakt z domem, w którym mieszka Florek, więc na pewno napisze jak przebiegało leczenie :)
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Wto mar 20, 2012 9:27 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY

Tosza odsikiwała swojego kota. Spróbuj moze z nią się skontaktować.
Jza mam Milutka, którwego znalazłam z pretrąconym kręgosłupem. On akurat nie miał problemow z sikaniem ale za to był zupełnie sparaliżowany. Teraz chodzi i nawet na krzesło i łóżko potrafi wskoczyć.
Z problemami wydalniczymi dzielnie sobie radzi kamari, zapytaj jej o to. Tylko, że najlepiej byłoby, żeby był osobny wątek. Wtedy łatwiej nakierować tych, którzy mają taki problem oswojony. Kamari ma też kota, któremu kiedyś chciano amputować ogon. Udało sie go uratować.
Na forum jest sporo ludzi, ktrzy mają dużą wiedzę w tym temacie tylko załóż wątek. I podaj tu link.

W Białymstoku mam znajomą, która chyba dobrze jest zorientowana w wetach ale nie jest chyba na forum.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto mar 20, 2012 9:51 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY

Ja tez uważam, ze osobny watek byłby wskazany, ale nie zapomnij podac nam link bo na pewno wiele osób będzie sledzić wątek.
Odsikiwanie nie jest trudne, pamietam jak sie bałam i mówiłam, ze na pewno nie bede umiała tego zrobic. Szybko zmieniłam zdanie gdy musiałam co najmniej raz dziennie jechac do weta kilkanascie kilometrów 8)
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Wto mar 20, 2012 11:30 Re: SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY

Podaje link do nowego watku, mam nadzieje, ze sie ludzie odezwa:)
viewtopic.php?f=1&t=140280

A wam wszystkim z calego serca dziekuje za mile slowa i zainteresowanie!

Tofikowa mama

 
Posty: 14
Od: Pon mar 19, 2012 13:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 24 gości