My wreszcie w komplecie
Dzisiaj jak przyszłam koło południa to dwie wystraszone mordki patrzyły na mnie z szafy. Odważniejsza okazała się Zazi, przyszła do mnie i udało mi się ją złapać, ale tak się rzucała w transporterze, że postanowiłam ją natychmiast przewieźć, żeby nie musiała siedzieć w zamknięciu kilka godzin. Po drodze mało sobie pazurków nie powyrywała, tak szarpała kratę i szpary w transporterku Później wróciłam po Fotkę, a po drodze kupiłam saszetkę whiskasa i tuńczyka. Cały czas siedziała na szafie i nie było mowy o zejściu. Po jakimś czasie weszłam na stołek i wyciągnęłam do niej rękę, zaczęła się miziać... poleciałam po miseczkę z whiskasem, była bardzo głodna (chyba od wczoraj na tej szafie siedziała







