Kruszynka. Cuuudo

Wieści z Asystenta bytowania:
Dziś pogonił psa, ale bardzo karnie na gwizd zareagował i wrócił przepraszając. Pogonienie psa nie było jego ani moją winą, facet szedł i w ogóle luzacko psa puścił na nas, ja zapuściłam wielkie koooooło, żeby pies na pewno do nas nie doszedł, ale tamten powoli się zbliżał i w końcu ruszył sprintem w naszą stronę. No to Asystent stał, stał i stał... a jak tamten zbliżył się do nas na jakieś 10 metrów (od swojego pana był dobre 50), to Asystent też ruszył z kopyta.
Chłopaki dobiegli do siebie i się bardzo ładnie bawili przez jakieś dwa kółeczka, a potem nagle się zorientowali, że oba chłopy i Asystent zaczął go gonić z zamiarami (facet nawet swojego psa nie przywołał, tylko ja interweniowałam

), ale gwizdnęłam i wrócił.
A tamten psiak uciekł skowycząc ze strachu... i facet nawet za nim nie poszedł!

Normalnie w swoją stronę szedł, jakby dalej miał psa
Ale faktem jest, że u nas bezpieczna okolica, potem szłam i widziałam psiaka, jak pod blokiem czekał na pana. Ale co za ludzie...
Poza tym Bronek (w domu tak jest nazywany) bardzo ładnie reaguje na gości, wita się i kręci, ale jak coś, to wykonuje polecenie pójścia na posłanie.
Podsikuje mi kuchnię wciąż, ale to moja wina. Zdezorientowałam go, bo najpierw zabroniłam mu tam wchodzić, a teraz stoją tam miski (pieprzone panele!). I on zgłupiał i traktuje to jak obce miejsce - wchodzi zjeść i posikiwać czasem. Ale to tylko znaczenie, nie ulżenie, nie wiem, czy rozróżniacie, ale to się skończy.
Wczoraj też mieliśmy dłuuuugi dwugodzinny spacer, zakończony stacjonowaniem u ojca (musiałam nakarmić kota). Pies został wpuszczony do ogrodu, ja poszłam do domu - słyszę szczekanie pod drzwiami wejściowymi, to poszłam, jeszcze raz wrzuciłam psa do ogrodu... a ten jak nie skoczy!
W ogóle bez rozbiegu, bez stresu, bez wspinania - po prostu
jednym pięknym, zgrabnym susem pokonał płotek ok. 1,5 metra wysokości.
Trzy razy, żebym nie miała wątpliwości, że na pewno potrafi i nie mam przywidzeń.
Gładź gipsową kupioną już mam do drzwi.
Poza tym w kwietniu będę kupować same drzwi, wieszaki na balkon (pozrywał linki do prania) i osłony na pojemniki balkonowe (wspinał się i połamał, dobrze, że jemu się nic nie stało, głupek, to ma ostre kanty :/).
Doniczki muszę kupić w miarę pilnie, bo mi kwiatki schną takie połamane w połamanych doniczkach

Ale to biorę na siebie, wiedziałam co brałam

Natomiast pytanie co do hoteliku:
- Czy jeśli załatwię płatny transport, to ok? W miarę tani powinien być, ale ze 100-150 pln to i tak pewnie będzie

- Mogę pojechać sama, kombinacją autobus+pociąg+pks, zajmie mi to ok. 2 godzin w jedną stronę, cena to tak 40 pln (nie sądzę, żeby więcej) i tu jest problem, bo to są moje ostatnie pieniądze do piątku
- Czy mam brać karmę (słyszałam, że nie)?
- Czy mam mu dać jego kaganiec (kupiony specjalnie dla niego)?
- Kupiłam mu też obrożę, ta stara była cała sztywna od brudu, miał pod nią polepione futro, a na szyi wyłysienie

ciężko było ją zdjąć nawet, tak była sztywna...
- Przy obroży ma adresówkę z moimi danymi
- Smyczy mu nie kupowałam dobrej, grubej, mam tylko krótką i cienką, ale chodzi ze mną na tej od pani Basi, parcianka brudna, ale gruba. Kupić czy niech jedzie z tym, co ma..?
- Wzięłabym do hoteliku mu jego kocyk, to będzie ok..?
Ogólnie niszczy coraz mniej, ale niszczy. Robi miny. Nie chce pozować do zdjęć, ale film mu zrobiłam, to wrzucę
Będzie widać, jak słucha
