Co do bycia behawiorystą, to myślę, że byś się nadawała. A masz to zamiar zrobić dla siebie, czy wykorzystywać jakoś zawodowo - zarobkowo? Bo jeśli to drugie, to dobrze mieć dodatkowy fach w ręku, a przy okazji zrobić coś dobrego dla zwierząt, których właściciele już nie chcą, bo...
Natomiast czy te studia to są porządne? Wychodzi na to, że max 10 spotkań, czy to wystarczy? Oczywiście pewnie nie ma co wybrzydzać, bo nie robią czegoś takiego na każdym uniwerku. SGGW?
Konkluzja taka - pójść nie zaszkodzi.
Co do Smirnoffa - jest już u mnie. Niestety, musiałam zacząć od prania kota, bo miał mały wypadek po drodze (chyba stres przy łapaniu). W każdym razie pozytywne jest to, że kot, chociaż z dużym wrzaskiem, uprać się dał, nie atakując mnie przy tym, chociaż pazurki ma do obcięcia. Rzeczywiście, raczej ofiara.
W pokoju czuje się pewnie, nawet nie usiłował się chować, właśnie leży sobie na fotelu i doprowadza do porządku sprofanowane futerko. Bez problemu daje się głaskać i nawet zaczyna przy tym mruczeć.
Tak, że charakterowo pewnie ok.
Wygląda zdrowo.
Na jedzonko się rzucił, kiedy mu tylko postawiłam i mam szczerą nadzieję, że nie zacznie wybrzydzać, jak to mają zwyczaj wszystkie koty w moim domu. Jeszcze tylko pozostaje najważniejsze - kuwetka. Kupiłam mu jakiś żwirek bentonitowy, bo nie wiem, czy w ogóle wie, do czego służy silikon (którego z kolei używają moje koty).
Moje koty na razie zaciekawione, ale chyba nie do końca wiedzą, o co chodzi w tym zamieszaniu, które zrobiłam.
TŻ za to daleki od zachwytu i ogólnie rzecz biorąc uważa, że jestem świrnięta. No i "co, jeśli nie znajdziesz mu domu. Ja się nie zadzam na trzeciego kota"?
(Na wszelki wypadek nic mu nie mówiłam, póki kot nie wylądował w naszej łazience).
Ale pozytywne jest to, że nie muszę się wpraszać do Neigh w gościnę z trzema kotami (no bo przecież nie zostawiłabym swoich)
Za parę godzin się przyzwyczai do tej myśli. Albo jutro.
Ale mam inny problem - pytanie:
Jak rozpoznać, że kot jest kastrowany?Wiem, że to głupie pytanie, ale zawsze miałam kotki, a obcym kotom nie zaglądałam pod ogon. Tym bardziej, że w domu ludzie raczej mają kastraty. I wiem, że różnica jest w posiadaniu lub braku jajek, ale jak to rozpoznać w praktyce - bo mi się wydaje, że ten kot ma jedno małe
