Nawet nie wiedziałam, że dzisiaj dzień kota i moje biedactwa chodzą cały dzień bez tortu
Za to mam maly upominek od zwierzaków, Felek i Myszol przesyłają całusy

Felutkowe oczka nie są jeszcze całkiem "zdrowe" ale dupinka leczy się ładnie, w przetoce nie ma ropy. Felek codziennie dostaje unidoks w tabletkach i całą potrzebną resztę w zastrzykach. Zastrzyki dostałam do poniedziałku, elegancko naszykowane w strzykawkach.
Niezależnie od tego, co się myśli, to weci nam koty nieźle leczą i bardzo ułatwiają mi życie. Kocham ich, jestem im wdzięczna za całokształt twórczości, bo w końcu muszą się borykać z bardzo trudnymi i nietypowymi przypadkami i do tego wymyślać niekonwencjonalne rozwiązania. Jeden taki przypadek leży zadowolony na komodzie srebrnym brzuchem do góry. Nie mówię, że wszystkie koty są w stanie uratować, ale bym się z nikim nie zamieniła, bo mam do nich zaufanie, a oni mają serce. Naszymi kotami opiekują się w tej chwili 3 kliniki, z czego dwie świetnie wyposażone i 5 wetów. I to jest mój ostatni komentarz na temat naszych doktorów. No chyba, że prześlę im jeszcze nie raz wirtualnego buziaka.
Jeżeli chodzi o karmieniową "tresurę" kotów, to dieta stadka jest dostosowana do wymogów kotów uszkodzonych, czyli jest dosyć restrykcyjna. Ale przyznaję bez bicia, że jestem leniwa i nie będę każdemu kotu gotować oddzielnie
Mięso (głównie drób; przemrożony, ale głównie gotowany), dwa razy dziennie, bez zostawiania w miskach. Bez saszetek, bez chrupków, tylko z dodatkiem nabiału, błonnika i oleju słonecznikowego. Kupiny są małe, koty są duże i nie utyte (poza Amelką

). Po surowym albo podrobach dziewczynki mają za chwilę popisową sracz.ę, czyli to odpada. Po jedzeniu chemicznym, czyli gotowych karmach, jest to samo. Czyli nie i już.
Jest jeszcze tylko jedna rzecz, którą nasze koty uwielbiają i trawią. Naleśniki usmażone przez mojego mężulka. Nie wiem, co w nich jest, ale wszyscy zajadamy się z wielkim apetytem.