» Sob sty 21, 2012 9:30
Re: KOTOLANDIA czyli Kya, koty i wieczne zgryzoty
Menelek śpi sobie pod krzakiem bzu blisko swojej budki, jedynego , prawdziwego domu jaki miał. Nie miałam sumienia zakopywać go w obcym miejscu. Każdego dnia gdy idę karmić mam wrażenie, że zaraz wybiegnie sie przywitać . Po raz pierwszy śmierć kota jakoś nie dociera do mnie, nie przyjmuję tego do wiadomości.
Mam poważny problem z Łacią. To już wiekowa kotka, ma 8-9 lat. Na dzikiego kota to niemało. Najprawdopodobniej dopadły ją problemy zwyrodnieniowe stawów. Chodzenie sprawia jej wyrażny ból, wręcz czasami kuleje. Poszłam po drodze z pracy do pana G z lecznicy w Zdrojach. Powiedzial, że kotu nie mozna pomoc, ze jedynie zamieszkanie w domu moze mu pomóc. Pytalam czy nie mozna by jej dac jakiegos przeciwzapalnego leku, cos przeciwbolowego, jakies suplementy diety poprawiajace stan stawow, moze karma... Uslyszalam, ze nic jej nie pomoze. Znajac niechec pana G do ingerowania w swiat dzikich kotow pojechalam do swojej lecznicy w Dąbiu. Dostałam specjalna karme dla kotow z problemami stawowymi, lek przeciwzapalny z przeciwbolowym , a na poniedzialek bedzie zamowiony żel do jedzenia , ktory poprawi stan jej stawow. Dwóch weterynarzy, a jaka roznica w podejciu do zwierzaka i wrazliwosci na jego cierpienie. Ech....
Najgorsze jest to,że Łatka to dzika dzicz i nawet w budce steropianowej spac nie chce . Dla niej to zbyt niebezpieczne chyba. Gdyby wygrzała dupke w polarach na pewno by jej to pomoglo. No ale natury kociej to ja niestety nie zmienie.