Nie wierzę, przesadzasz!
Bombaj chyba będzie w kołnierzu, rozdrapuje sobie tę ranę, widocznie go swędzi.Łobuz jeden sam dzisiaj się poczęstował suchą karmą

Była w torbie plastikowej, on na zewnątrz, wetka sprzątała i nie zauważyła, kiedy sam się obsłużył.Oczywiście to już musi być karma wyłącznie dla niego ze względu na wirusa.Wymiziałam go jednak, wzięłam na ręce i pochodziliśmy po lecznicy, powyglądał sobie przez okno.Jak on się przytula, jaki jest kochany

Potem jednak ulokował się w domku.Trochę mi w tym przypomina Bazylego, on też kochał swój domek, dawał mu jakąś namiastkę tego prawdziwego, gdzie jest czyste posłanko, jest ciepło i przytulnie.
Szylcia bez zmian, nadal się bardzo boi i przy mnie, ani przy wetce nie wychodzi z domku.Je, kuwetkuje, ale bardzo się boi.
Nelcia to takie moje małe słoneczko

.Miziam ją, ociera się główką o moją rękę, ale nie da się jeszcze wyciągnąć, wciąż się tego boi.Je mi z ręki ( kupuję takie przysmaczki) , liże mnie po palcach, jest kochana.Wciąż jeszcze trzeba do niej cierpliwości.