DOKOCIŁAM SIĘ - GLUCIO CHCE POKOCHAĆ MISIĘ, A ONA?

jak przeczytałam ,że śpi na kolanach kamari tak naiwnie pomyślałam jeszcze obudzi się ,niemożliwe żeby odeszła
takie dziecinne myślenie ,że to nie prawda,że wstanie ,ocknie się
:cry:

ruda32 pisze:jak przeczytałam ,że śpi na kolanach kamari tak naiwnie pomyślałam jeszcze obudzi się ,niemożliwe żeby odeszła
takie dziecinne myślenie ,że to nie prawda,że wstanie ,ocknie się

Szkoda bardzo kotuni, widziałam na fotkach w konkursie, taka Niunia kochana... :roll:

cicho wszędzie ,smutno wszędzie

JESTEM

Smarkam, płaczę i podczytuję, i na innych wątkch wspominam Niusię.
Aniu - Ty nie byłaś od samego początku, ja do Marii trafiłam chyba właśnie przez Niusię , dopiero póżniej doczytałam wcześniejsze wątki, o Amelce, Omisi - póżniej powstał z nich wspólny watek optymistyczny.Jasiek , Florek , Felek , Coco - to juz póżniejsze historie.
Marii zawdzięczam bardzo wiele, sama juz chora , zawsze mnie wspierała psychicznie

nie mogłam rozmawiać przez telefon z Anią bo zalewałam się łzami, teraz wróciłam i płaczę od nowa...
przecież wczoraj nic nie zapowiadało takiej tragedii, biedna Maria co ona teraz przeżywa :cry:

skoro nam jest tak ciężko...

Doczytywałam wszysto co mogłam
Teraz patrzę na zdjecia i ....

usiłowałam dodzwonic się do Gosi - vip0, jest bez neta, moze nie wie

Ale nie odbiera :cry:

puszatek pisze:przecież wczoraj nic nie zapowiadało takiej tragedii,

Wczoraj Marysia planowała zabrać Niusię na spotkanie w Wawie, aby cioteczki też doznały niezwykłego peelingu

Jedno , co dobre, że mała odeszła zupełnie spokojnie, na kolanach , we śnie, i przy Marii.

puszatek pisze: biedna Maria co ona teraz przeżywa

Czytałaś - obwinia siebie

Nie wiem, to chyba taka ucieczka przed jeszcze większym bólem , ja tez obwiniałam siebie o śmierć Kocura

izka53 pisze:usiłowałam dodzwonic się do Gosi - vip0, jest bez neta, moze nie wie
Ale nie odbiera

puszatek pisze:przecież wczoraj nic nie zapowiadało takiej tragedii,

Wczoraj Marysia planowała zabrać Niusię na spotkanie w Wawie, aby cioteczki też doznały niezwykłego peelingu
Jedno , co dobre, że mała odeszła zupełnie spokojnie, na kolanach , we śnie, i przy Marii.

puszatek pisze: biedna Maria co ona teraz przeżywa

Czytałaś - obwinia siebie Nie wiem, to chyba taka ucieczka przed jeszcze większym bólem , ja tez obwiniałam siebie o śmierć Kocura

ja po swoim Gutku ryczałam cały tydzień ,trudno było mi patrzeć na zdjęcia i zawsze miałam poczucie winy ,że za mało zrobiłam

każda z nas ma to poczucie winy :cry:

mimo, że jej nie ma...

Ja wiecie wstyd się przyznać jak Aisha odeszła choć miała pół roczku i była u mnie 4 miesiace to gapiłam się w ścianę, totalna deprecha i wycie i wtedy nie minął miesiąc musiałam jakoś tą miłość zaleczyć kimś innym.Nie pokochałam Bejbi od razu i głupio mi :oops:

bo w głowie była ONA :cry:

z czasem kotka chorowała ja przezywałam i to obudziło miłość,która jest z mojej strony bardzo silna,ale jednak zawsze inna do każdego kota.Ja każdego kocham innaczej.

Kocik był u mnie 4 cudowne lata...taki tylko mój od maleńkiego
jak odszedł i po 2 dniach podjęłam decyzję o przygarnięciu trzymiesięcznego kociaka z działki bo nie przeżyje zimy...zadawałam sobie pytanie...dlaczego on żyje a mój ukochany Kocik umarł :?:

gdy po 2 tygodniach go odbierałam zapytałam samą siebie...a co on temu winien :?:

tak samo chce żyć i być kochanym i pokochałam całym sercem...a Kocika kocham...nadal :1luvu:

A ja nie potrafiłam od razu , Kocur odszedł w marcu 2009, Gucio pojawił sie dopiero po dwóch i pół roku. Kazdy kocha inaczej każdego kota , wszystkie koty są kochane, ale są te wyjątkowe - dla mnie był to Kocur, dla Marii Ślepciu , który odszedł w czerwcu i właśnie Niusia

ruda32 pisze: po swoim Gutku ryczałam cały tydzień

Ja dużo dłużej wtedy tez straszny mróż był, Kocurek prawie tydz czekał na pogrzeb :cry:

TŻ pochował go po trzech dniach w miejscu z piaskiem , ale stwierdził, że tam wszyscy będą deptać, wykopał i znalazł miejsce idealne

To ogródek Kocura - choinka jest już dużo większa, osiki nie ma bo zagłuszała choinkę, jest wiśnia japońska, dwa malutkie cisy , których na focie nie widać , i gąszcz nagietków,które rozsiewają się same i kwitna aż do śniegów. W zeszłym roku została jeszcze posadzona mała brzózka, a teraz trafi tam tez tegoroczna choinka

Uploaded with ImageShack.us

nie miałam wyboru, Kubuś był na działce :cry:

nadchodziła zima...a on był malutki

Basiu, ja tez nieraz tak myślałam,żeby to kot wybrał mnie, żeby trafił sie taki Marysiny krzaczek , zebym nie miała wyjścia :oops:

no i dopiero Gucio .....

DOKOCIŁAM SIĘ - GLUCIO CHCE POKOCHAĆ MISIĘ, A ONA?

Kto przegląda forum