Witajcie,
no śniegu to mamy dostatek aż nadto  

  Śnieg kocham, ale nie jadąc samochodem niestety.
Wczoraj wizyta z Kamą u weta. Starsza pani została osłuchana i zbadana kompleksowo. Wygląda na to ,że z zapaleniem oskrzeli
się już na szczęście pożegnaliśmy. Po osłuchaniu pani wetka stwierdziła, że oskrzela już są czyste i nie ma żadnego rzężenia.
Rentgen ma rozwiać ew. wątpliwości. A katar jak się okazało, to był od zapalenia spojówek. Faktem jest, że w Krakowie szalał
smog (tak , jak się okazuje nie tylko smok Wawelski ale i smog również  

 ) i mogło dojść do podrażnienia.
Dostała kropelki i ma być lepiej. Faktem jest, że po śniegu biegała aż miło  
 Jaśnie Cesarz Esiek tylko okupuje miejsca obok kaloryfera oczywiście. Wczoraj był ukontentowany ,bo kupiłam mu świeżutkie
mięcho wołowe, więc je prawie ,że pochłonął. Bestyjka moja bura  
 Siostrzenica bardzo się ucieszyła ze śniegu, będzie molestować tatę o sanki napewno.
Pamiętam czas, kiedy przez krótką chwilę mieszkałam w Finlandii. Jejku, tam to był śnieg i ......mrozy -32  
 Ale nic to w porównaniu do ichniejszych pierogów karelskich...achhhh zjadłoby się. 
Dziś Tłusty Czwartek moi drodzy 
czytacze i w żadnym wypadku nie liczymy dziś kalorii. Diety na bok!
Uprzejmie donoszę, że sama wsunęłam 2 pączale ,a co jak szaleć to szaleć  
