mieszkaja na wsi w domku, kot jest potrzebny zeby sobie "smierdział" po to zeby myszy nie wlazily

tzn wcale nie jest od niego wymagane, zeby je łapał. Ma po prostu byc. Poza tym kot jest przeznaczony do myziania...
Obecnie mają młodego chłopczyka (jakis przodek pewnie miał coś wspólnego z persem - według własciciela - tatuś, ale jakos w to nie wierze..) szaro - błękitnego, takiego pastelowego z białymi kitkami w uszkach. Taki puszysty dachowiec z szeroką mordką. Są w nim zakochani i nie daj Boze, zeby kotka przytrzymac, zaby miauczec zaczął bo sie na ratunek rzucają...
Teraz sobie zazyczyła Pani Domu, że chce kotke, wiec kuj zelazo...
Kot bedzie w domu. Z tym ze na dwór ma wyjscie. Po prostu ma bo jak sie uprze to z balkonu zeskoczy, wymknie sie piwnica albo przez drzwi... Na sznurku go nie bedą trzymac. Teraz malucha strasznie pilnują, bo na dworze jest pies. A juz kiedys jednego zadusiła (chyba dwa lata temu)... na ich oczach, był mały koteczek i nie zdązyli dobiec... teraz psica jest strasznie stara i ledwie sie trzyma na nogach, ale kotkowi nosa nie wolno wysciubic.
Gdzie te koty Ryśka? I jaka jest mozliwosc transportu do czestochowy? moge podjechac gdzies na slask w weekend pociagiem, ale tylko co drugi bo mam szkołe i tylko dworzec w sosnowcu lub katowicach.. Najbardziej by mi sosnowiec odpowiadał....