Po Kermisia (czyli kocurka nr 6) też nie zadzwonił zupełnie nikt
Dziś maluch wskoczył mi sam na kolana i domagał się głaskania

wcześniej wskakiwał na chwilkę, powiercił się i uciekał, a dziś zwinął się w kłębek i mruczał jak się mizialiśmy. Miałam sprzątać, ale co tam - robota nie Gołota, nie ucieknie, a mruczenie kota na kolanach - bezcenne
Jutro jedziemy na kontrolę do weta i jeszcze badanie moczu, mam nadzieję, że to sikanie (w dalszym ciągu niestety

) to może jakiś problem z układem moczowym, który jakoś wyleczymy. Kciuki poprosimy...