Bilbuś - kot z dyskopatią

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto lut 07, 2012 11:26 Re: Mój kochany kot ma raka...

Co do Theranekronu jeśli mogę coś poradzić to nie czekajcie tyle tylko dawajcie jak naszybciej, bo on nie działa od razu. O ile zadziała to dopiero będzie wiadomo po kilku podaniach. Jego dawkowanie jest konkretnie opisane i musi być przestrzegane, ale weci którzy mieli z nim doczynienia na pewno o tym wiedzą.

MI załatwiła w lipcu casica i chyba właśnie od CC z lecznicy. Nie wiem czy wiesz jak on działa, ale nie powoduje, że guz znika. On go wysusza i oddziela od tkanki, robi z niego takiego, którego można potem usunąć spokojnie jak nawet wcześniej nie dało się rady.
I powiem Ci, z własnego doswiadczenia, że byłam świadkiem jak to przepięknie robi. Jak z wielkiego, rozlanego guza, którego nie można było objąć, bo był jakby zrośnięty z czaszką, zrobił się taki orzeszek, którego mogłaś objąć placami. W oczach on się zasuszał i było to widać i czuć. Jesli Wasz guz zareaguje na theranekron to ważne jest jakiego typu on jest.
Mimo, że moja Czika nie żyje to uważam, że jak najbardziej warto go zostosować, bo może dobrze zadziałać.
Myśmy mieli pecha, bo okazało się, że nasz guz korzenie miał głeboko w czaszce i nie dało się rady wszystkiego usunąć, a był takiego typu, że bardzo szybko by odrósł.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica


Post » Wto lut 07, 2012 12:16 Re: Mój kochany kot ma raka...

AgaPap,dzięki za informacje. Są bardzo cenne .To podamy ,jak najszybciej.
Tego Bilbowego guza i tak nikt nam nie usunie,bo znajduje się on w rdzeniu kręgowym.
Ale powoduje ucisk i przez to kot gorzej chodzi ,boli go czasmi ,nawet bardzo mocno ,bez sterydów.
Moge mu tylko przedłuzyc zycie i poprawic jego jakośc i mam nadzieję ,że jad tarantuli ,troszke w tym pomoże.
Bo w rdzeniu nikt kotu grzebac nie będzie :(,
kurcze ,żeby ten guz był gdzie indziej ,to pewnie juz byłby dawno wycięty...

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Wto lut 07, 2012 12:25 Re: Mój kochany kot ma raka...

U mnie dopiero przy operacji się okazało, że on tak głęboko sięga. Ale wet od razu mnie uprzedzał, że co w nim siedzi dopiero przy operacji sie dowiemy. Jednak jak widziałam jak on się zachowuje przy tym leku to zaczęłam mieć troszeczkę nadzieji. I niestety był kubeł wody. Ale sam podjełam decyzję, że nie będziemy jej męczyć. To był taki guz, że jak kalafior wygladał i szybko odrastał. Jakbym go usunęła i ją wybudziła a potem w ciagu miesiąca-dwóch on znowu by odrósł i znowu ..... Ona miała ponad 10 lat i była bardzo schorowana, przed operacją dała mi znak, że zrozumiałam jaką mam podjąć decyzcję jakby co.

Skoro u Bilba on jest w takim ciężkim miejscu, to faktycznie jeśli by theranecron zadziałał i wysuszył tego guza tyle co u nas, a może nawet zahamował jego rośniecie to mogłaby być super sprawa, bo na pewno by wtedy tak nie uciskał :ok: :ok: :ok:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Wto lut 07, 2012 13:15 Re: Mój kochany kot ma raka...

Moja ma nacieki w oczodole i przy zatokach. Nie wiadomo oczywiście jak głęboko i jakiego rodzaju to nacieki. Nie ma w ogóle szans na jakiekolwiek ingerencje chirurgiczne w takim miejscu. Dr Jagielski uważa jednak, że zmiany nie są nowotworowe ... wg wyników krwi też raczej na nowotworowe nie wyglądają.
Tyle wiemy na razie. Teraz daję bardzo silny antybiotyk i steryd, żeby zwalczyć bardzo silny stan zapalny. Jak nie będzie rezultatów trzeba będzie pomyśleć o jadzie ...

AgaPap, jak diagnozowałaś? RTG głowy, czy inne?
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Wto lut 07, 2012 13:32 Re: Mój kochany kot ma raka...

Często zaglądam, chociaż rzadko piszę.
Mocno kibicuję dzielnemu Bilbo :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 07, 2012 14:21 Re: Mój kochany kot ma raka...

Avian pisze:Moja ma nacieki w oczodole i przy zatokach. Nie wiadomo oczywiście jak głęboko i jakiego rodzaju to nacieki. Nie ma w ogóle szans na jakiekolwiek ingerencje chirurgiczne w takim miejscu. Dr Jagielski uważa jednak, że zmiany nie są nowotworowe ... wg wyników krwi też raczej na nowotworowe nie wyglądają.
Tyle wiemy na razie. Teraz daję bardzo silny antybiotyk i steryd, żeby zwalczyć bardzo silny stan zapalny. Jak nie będzie rezultatów trzeba będzie pomyśleć o jadzie ...

AgaPap, jak diagnozowałaś? RTG głowy, czy inne?


Generalnie u nas dopiero jak wywaliło jej gulę za uchem to wyszło, że coś się dzieje. Najpierw myślałyśmy z moją wetką, że to jest od przewodu słuchowego, bo przez 1,5 roku wcześniej miała cały czas nie do zaleczenia w przewodzie słuchowym ropę z krwią, na RTG wyszedł zniszczony cały kanał słuchowy i zawalone zatoki, ale nie było wtedy widać, że coś się głębiej dzieje. Wreszcie jak nam udało się ten przewód słuchowy zleczyć, to za jakiś miesiąc za uchem wyszło. Moja wetka mnie wysłała do innego weta na prześwietlenie ale on tylko zbadałręcznie i od razu powiedział, ze to guz. Najpierw dostawała sterydy, a potem dziewczyny mi powiedziały o tym leku i akurat on znał go. I powiedział, że jak mi się uda zdobyć to podamy. O tym z czym konkretnie mamy doczynienia okazało się dopiero po otwarciu :(
Jestem przekonana, że ten nowotwór miał bardzo duzo wspólnego z tym nie doleczonym uchem, tzn. póki było otwarte to nie rósł, a jak tylko zaleczyliśmy i zamknęliśmy kanał słuchowy to praktycznie na dniach urósł.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro lut 08, 2012 19:38 Re: Mój kochany kot ma raka...

Dziewczyny ,mamy jad .
Jedna wetka mówiła ,żeby podawac 0,2 na kilogram i dwa ,trzy razy w tyg.
Z kolei nasz stały wet mówi o rzadszym podawaniu pózniej a wcześniejszym teraz.
W necie są też rózne wersje.
Jestem już cała głupia z tym dawkowaniem,
Jeszcze jutro będę dzwonic do lecznicy i pytac,bo sytuacja jest taka ,że kota leczymy u innego weta i jad kupilismy gdzie indziej,niełatwo go dostać.

Jeśli możecie ,to napiszcie mi ,jak u waszych zwierzaków(lub zwierzaków znajomych) było to stosowane.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw lut 09, 2012 11:10 Re: Mój kochany kot ma raka...

Kurczę ja już dokładnie nie pamietam, ale chyba poszukałam w necie po polsku instrukcji i na początku dawaliśmy tak jak tam napisane jest. Potem jak już wiedzieliśmy, że działa to dostała na pewno kilka więcej zastrzyków.

Dawkowanie chyba było przeliczone tak jak z ulotki 1 ml/10 kg, bo ona ważyła 3 kg i tak mi się coś kojarzy, że dostawała 3 kreski na strzykawce, a to byłoby 0,1 ml na kg.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw lut 09, 2012 15:36 Re: Mój kochany kot ma raka...

hej hej :1luvu: :1luvu: :1luvu: Prosze wysciskac ode mnie Bilbusia :)

kurcze ja nie mam pojecia jak dawkowac jad...:/
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

ninakiler

 
Posty: 2496
Od: Pt paź 14, 2011 14:49
Lokalizacja: Łódzkie, Radomsko

Post » Sob lut 11, 2012 11:12 Re: Mój kochany kot ma raka...

Bilbus wyściskany ,jad podany ;)
Już wiemy co i jak z dawkowaniem.

W poniedziałek jedziemy na wizytę do weta i na steryd.
Wciaż się zastanawiam ,czy robic rtg.
Zaklinam tego raka ,żeby nie rósł.

Reszta kotów ok . Mają obsesje oglądania mew aktualnie ;)
Siedza całymi dniami na fotelu ,przy oknie i obserwuja i się niezdrowo podniecają :D

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Sob lut 11, 2012 12:15 Re: Mój kochany kot ma raka...

Zaraz tam niezdrowo 8)
po prostu patrzą sobie. Mieszkacie nad morzem?
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob lut 11, 2012 13:28 Re: Mój kochany kot ma raka...

laylla7 pisze:Bilbus wyściskany ,jad podany ;)
Już wiemy co i jak z dawkowaniem.


Super, trzymam kciuki za efekty :ok: :ok: :ok:

laylla7 pisze:W poniedziałek jedziemy na wizytę do weta i na steryd.
Wciaż się zastanawiam ,czy robic rtg.


Zróbcie chociazby po to, żeby potem mieć porównanie co do wielkości może?
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob lut 11, 2012 13:29 Re: Mój kochany kot ma raka...

Mieszkamy w Trójmieście ale niezbyt blisko moża.
Tak bardziej na obrzeżach Gdańska ale o dziwo ,tu też są mewy zima.
Chyba szukają jakis resztek na balkonach w taką pogodę.
Tak ,czy siak ,nasze koty po prostu za nimi przepadają.
Nawet "szczekają" na nie ,czyli wydaja takie dziwne odgłosy paszczowe ;)

Rtg zrobię chyba z ciekawości właśnie i zeby miec reke na pulsie.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Sob lut 11, 2012 13:30 Re: Mój kochany kot ma raka...

Co za byk! "moża" zamiast morza.
nie wiem o czym ja myslałam .
Chyba o tych mewach :P

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 11 gości