


Gdy ostatnio byłam u weta (odjajczanie Cffaniaka) spotkałam kobietę, która jakiś czas temu mieszkała na naszym osiedlu. Od niej przypadkiem dowiedziałam się o przeszłości Usi.
Usia mieszkała kiedyś na IV piętrze w tym bloku, pod którym koczowała. Pani raptem dostała alergii i kotkę wyrzucili. Pan czasem wynosił jej jedzenie na schodki.
Jakim trzeba być człowiekiem, bo codziennie oglądać własną kotkę zmarzniętą i chorą i nie pomóc jej?