Przygód Alberta i Maksa ciąg dalszy ...
Maks: - Co to jest ?
Ja: - Domek dla was, na mrozy

Maks: - Ty chyba sobie żartujesz ? Albercik, drapnij mnie, bo ja chyba śnię ! Zaraz ... gdy śnię, zawsze jest cieplutko i są przy mnie młode, gorące kotki ... więc to nie sen ! To pudło nazywasz "domkiem" ? Bardziej przypomina "bunkier"

Albert: - Ja bym się schował, zimno ...
Ja:- Szału nie ma, to tylko karton po bananach, ale z ocieplanym dnem i elewacją (czyli owinięty w folię).
Maks: - No, full wypas, już sobie wyobrażam, jak zapraszam jakąś gorącą kotkę : "Może pójdziemy zwiedzić ... mój karton po bananach ?" O rany, będzie obciach na całą dzielnicę !
Ja: - Może później uda się załatwić coś lepszego ...
Maks: - Niby co ? Karton po ananasach ?

Ech, duzi, duzi, co my z wami mamy za los ... przyniesie taki resztki z obiadu i nazywa to "jedzeniem dla kotów", a inny na karton powie "domek". Żenada ! Wskakuj młody, bo mi ogon przymarza.
Maks: - Aaa, ty duży, żebyś jutro z żarciem, nie spóźnił się ... jak zwykle.
Ja: - Wstanę wcześniej.