Moja mama oddala kiedyś kotka na Śląsk, do pani, która wydawała się przesympatyczna. Kotek był zdrowiutki. Rodzeństwo trafiło do młodych ludzi w Częstochowie.
Mama zastanawiała się nad tymi młodymi ludźmi, że młodzi, i że może nie będę się dobrze opiekowac. gdy tym czasem, kobieta ze Śląska doprowadziła kotka do śmierci, ponoć koci katar, z którym ponoć przyjechał z Pajęczna

gdy tymczasem całe rodzeństwo zdrowiutkie i pewnie żyje jeszcze do dziś, albo ma z 8- 10 lat.