Wczoraj dostaliśmy sygnał, że dosyć daleko od nas, ale jeszcze na Wiczlinie, w "miejskiej" budzie pojawił się w piątek nowy kot. Facet nie dokarmia futrzaków, tylko postawił u siebie budkę, którą dostał od miasta - i sobie chłopaki (i dziewczyny) tam zimują. Mąż był wieczorem dwa razy, ale futrzaki się "rozprysnęły" - przerażone wielce. Mamy nadzieję, że wśród nich jest Mietas. Jednak akcja rozklejania ogłoszeń w na przystankach (tam przyuważył ogłoszenie i ten pan i jego córka) i w sklepach (w najbliższym dla nich sklepie babka mówiła, ze widziała podobnego kota w sobotę) coś daje. Dzisiaj pojedzie tam opiekunka naszych dzieciaków i zobaczy, czy to w ogóle jest Mietek... Wątpię, żeby dał się jej złapać, ale przynajmniej będziemy cokolwiek wiedzieć. Aż boję się uwierzyć, żeby się później na maksa nie rozczarować - wiecie, jak jest. TRZYMAJCIE KCIUKI!!!
Od dwóch dni Mietek - o ile to był w ogóle on - przestał się pojawiać w budzie u tamtego pana. Albo zamarzł na amen (dzisiaj w nocy było poniżej -22,5 st) albo zeżarły go psy albo znalazł sobie ciepły dom... I na to liczę...
Miecia wciąż nie ma W weekend (o ile zdrowie dzieci pozwoli) przejedziemy się po domach w okolicy, gdzie był widziany Mietas - może ktoś z mieszkańców ulitował się nad uroczym futrzakiem i po prostu go wziął do siebie...
dookoła mam przykłady i po sobie wiem że jeśli się szuka i nie traci nadziei to się odnajdują nawet i po wielu tygodniach
mojej Mamie, jeszcze jak była "panienką",podczas przeprowadzki zgubiła się kotka ... Jakaż musiała być mądra skoro przemaszerowała przez całą ówczesną Warszawę bo z Koszykowej na Żelazną i po roku Mama znalazła ją śpiącą na ich wycieraczce -a przecież kotka nie wiedziała dokąd się przeprowadzają ! wprawdzie teraz już wszelkie naturalne zapachy w miastach zanikły-tylko wszechogarniający smród-ale wierzę w to że kot ma jakiś niesamowity zmysł i jeśli jest się konsekwentnym w poszukiwaniach to się go odnajdzie a jeżeli tylko sam będzie mógł to wróci
Jeśli przyuważysz gdzieś grubego (chociaż teraz to już może nie być gruby ) czarnego misia - daj znać. Wydaje się nam, że uciekł w przeciwną stronę - nie na Sokółki a w kierunku Koleczkowa (tam takiego kota widuje facet, u którego mieszkają sobie obce koty), ale jeśli się okaże, że tamten kocur to nie Mietas, to będziemy w punkcie wyjścia... Bardzo Ci dziękuję!