nie miałam netu-awaria ogólna
powiem wam że wiem po moim przychodzącym Arołku-jak kot po paszki najedzony to żaden mróz ,nawet taki - 20 ' C mu nie straszny i to nawet na powietrzu-bez budki.
Jak wiadomo ja chodzę spać o dziwnych porach -często w nocy jest dla mnie dzień.
i w zeszłym roku w te największe mrozy-a trwały one długo i były na prawdę solidne-jeszcze większe niż teraz,
a więc w te największe mrozy kotek Arołek-który jest "ludzkim" kotem (sasiadów) przemieszkał całą zimę ,noce i dnie,(oczywiście z rzadkimi tak co 3,4 dni,odwiedzinami u siebie w domu) u nas na tarasie na tapicerowanym ....krześle !!
miał stałą możliwośc wejścia do naszego domu przez stale otwartą kocią klapkę-moje koty były z nim zaprzyjażnione, miał możliwość nocowania w którymś z 6-ciu apartamentów naszego kociego ,oczywiście ocieplonego apartamentowca,
a mieszkał uparcie na krześle-czyli mieszkał na tym krześle "z wyboru"
a jak śnieg na niego padał to się tym wcale nie przejmował i leżał sobie taki zaśnieżony pingwinek
ale fakt że jedzenie-a wtedy wcale jeszcze nie royala tylko kitekata-miał wyłożonego non stop do oporu.
mam gdzieś na dowód fotę takiego zaśnieżonego Arołka to ją wstawię.
wszoraj go widziałam jak puchaciutki i piękny był u nas na stołówce w śmietniku

-teraz wystawiam im już royala pół na pół z arionem-to mają jeszcze lepiej-idzie mi tego wiadro 2kg na dwa dni więc moi przychodzący najedzeni pysznym jedzonkeim czyli nie muszę się o nich martwić
