Witam witam i już opowiadam

przez ten tydzień trochę się u nas zmieniło, oczywiście na lepsze

Wielkim przełomem było to, że Borys sam z siebie przestał się dąsać na cały świat. Całą tę sytuację znacznie polepszył mój powrót do pracy. Wróciliśmy się z Borysem do naszego zwykłego rytmu dnia, do którego Fiodor musiał się dostosować. A wygląda to tak, że wstaję po 4 rano, jadę na 6 do pracy i wracam do domu koło godz. 15.
Pierwszego dnia Borys stanął na wysokości zadania i obudził mnie punktualnie o 4 rano

Może nie zrobił tego "werbalnie", ale chodził po mnie i wzrokiem próbował obudzić

Niestety po południu trochę się rozczarowałam, bo nie było tradycyjnego przywitania w drzwiach i powitalnego miau. Dał się jednak wziąć na ręce i przytulić, jak to zwykle robię. Fiodor do tej pory nie wie, o co chodzi w przywitaniu i ciągle ucieka, jak chcę go wziąć na ręce.
Tradycji przywitania stało się za dość już we wtorek, kiedy to stojąc przy drzwiach i szukając w czeluściach kobiecej torebki kluczy od mieszkania usłyszałam kiciowe miauuuuuuuu

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam mojego misia Borysa z podniesionym ogonkiem, cieszącego się że wróciłam do domu. Dał wziąć na ręce, przytulić i wycałować. Fiodor oczywiście zwiał

W ciągu następnych dni powitania tak właśnie wyglądały, zdarzyło się nawet, że Borys położył się przede mną na plecach, wyciągnął i pokazał brzuszek

Poranki i te bardzo wczesne (4-5 rano) i te nieco późniejsze wyglądają w ten sposób, że kociaki ganiają po całym mieszkaniu, robiąc niesamowity harmider, toczą męskie kocie bójki, a na końcu się liżą

Tak więc jest fajnie i wesoło

Nie zawsze śpią razem, ale jak już Fiodor przyjdzie do zaspanego Borysa, ten go nie odtrąca. Udaje mi się więc raz po raz cyknąć parę przytulaśnych fotek

Fiodor staje się coraz odważniejszy do obcych w naszym domu. W czwartek mieliśmy na chwilę gości, a mały zamiast zwyczajowo uciekać za łóżko, rozłożył się na kaloryferze i przyglądał się przybyszom. Później zeskoczył z grzejnika i schował się za drapak. Tak więc nie jest źle

To co mnie teraz martwi, to ciągła zmiana głosu Borysa. Jeszcze nie wrócił do swojego dawnego wysokiego, mocnego głosu i ciągle ma trochę chrypkę. Czy to się zmieni? Czy wymaga to jednak interwencji weterynarza?
Fiodor natomiast zaczął się sporo drapać. Mam dwie opcje: albo coś go gryzie i po nim wędruje, albo stresuje go pojawienie się w domu osobnika płci męskiej

i drapie się na tle nerwowym. 1,5 roku temu Borys przechodził takie nerwowe drapanie.
Tak czy siak w połowie lutego mam zamiar wybrać się z chłopakami do weta na małą kontrolę. Myślę, że nie zaszkodzi.
Pozdrawiam gorąco i kiciowo!!!
