
Shillunia siedziała zakopana w poduszkach na kanapie.
weszłam i zostawiłam otwarte drzwi, więc oczywiście wszedł za mną James. wzięłam go i postawiłam na kanapie, żeby go Shilla zobaczyła. nie przestraszyła się, popatrzyła bez większych emocji.
za jakiś czas przyszłam znowu, tym razem przyczłapał Rudiś. bierę kolejnego kawaliera, coby gwiazdeczce pokazać. iiiiiiii ha! jak go zobaczyła, to od razu wstała i podeszłą bliżej... a przy tym popiskiwała jak taka myszka mała

no to usiadłam na dywanie, wzięłam Rudego i czekamy co będzie dalej... i wiecie, że ona wyszła. łaziła po pokoju, popiskiwała, oglądała

po jakimś czasie poszłam znowu do niej i koteczka siedziała sobie na parapecie i oglądała świat

za Rudisiem, to dostaje po prostu szału... co prawda i powarczała troszkę na niego, ale bez żadnych agresywnych akcji.
jak zostawiłam szparę w drzwiach, to miauczała, że ją było słychać w całym domu.
w pewnym momencie nawet udało jej się przez tą dziurkę zwiać

jednak ona jest bardzo płochliwa, więc jak mnie zobaczyła to pędem wróciła "do siebie"
bardzo się cieszę, że towarzystwo Rudisia tak na nią dobrze wpłynęło. mam nadzieję, że i do ludzi się szybko przekona
