Jesteśmy, choć ja dziś padłam. I moje plany tez legły w gruzach.Coś ostatnio często tam leżą

Starość dopada za to galopkiem coraz częściej, stres i takie tam babskie farmazony.
Żuk jakby wieczorkiem lepiej, choć ranek był ciężki.Kroplówka to koci horror. Zastrzyki horror cz.2 + szczęki. Miałyśmy już lewatywę mu robić ale jakoś się świństwo trochę wymasowało.Błogo się wyłożył jak brzuszek molestowałam. Capimy wszyscy mocno.Oj, mocno.

Pralka na pełnych obrotach chodzi.Daje zarobić wodaczom i elektrowni. Sama tez cierpi.Ciekawe ile wytrzyma.
Karmelek zaszczepiony.Buntował się małe co nie co. Czesiek smarka się. Dom Witka "prawie" pewien nie odezwał się.Czyli normalka.No, prawie bo czekali na niego troszkę.O te troszkę za dużo.
Było też troszkę

telefonów.Ale na spokojnie.

Nikt o koty się nie bije. Dziś nie wchodziło w grę przyjechanie i wybieranie w świeżych kocich ciałkach.A jak sobie wybiorę to zdecyduję czy dom wychodzący czy nie, czy umowa podpisana będzie czy nie...Więc nie sprzątamy na siłę pucując koty na wizytację.
Idę oddać się masowawczym zajęciom.Pora na leki Żuka i innszych delikwentów.
Dziś jest marny dzień. Czuję się tak jakbym miała drugie pół wieku dodatkowo na swych barkach. Lustro też tak mówi.Nie lubię luster
