Zaraz polecę na tę stronę.Feliwaya nie mam, miałam kiedyś gdy miałam w domu koteńkę, ale na nią nie działał.
Rysio nieustannie dobija się do pokoju Babuni, musiałam mu pokazać dyscyplinę (spryskiwacz do kwiatów) i dopiero się wtedy uspokoił.
Kiedyś raz tylko za radą forumowiczek go popryskałam, teraz wystarczy mu ten spryskiwacz pokazać
Bo miałam z nim na początku okropne kłopoty, szalał i nie dawał w nocy spać. Też tu na forum się wyżalałam. Pomogła dopiero ścianka wspinaczkowa podarowana moim kotom w prezencie przez delfinkę.
Sam Rysio jest przekochany, gdy wskoczy mi na kolana a ja udaję że mnie to nic nie obchodzi i nie reaguję, przytula wtedy łepek do mojej piersi, a właściwie do mojego serca, bo zawsze się przytula do tej strony, no i ja oczywiście jestem w siódmym niebie







