Kiriśki, co tam u Was?:-)
U nas jak to w domu z dwoma kocimi podrostkami - dużo sprzątania

Lecą kubki, doniczki, książki...właściwie wszystko co można zrzucić w czasie przewalania się przez mieszkanie kociego zaprzęgu, zostaje zrzucone. Ale nie narzekamy, bo rozbrykane koty to dla nas znak, że zdrowe. No i w przerwach w szaleństwach następują momenty cudownego mruczenia, ugniatania i przytulania. Wiedzą małe sierściuchy jak sobie człowieka urobić:D
Kiri i Asha to dwie zupełne przeciwności, które fantastycznie się uzupełniają -Kiri dalej nie lubi być brana na ręce, nie pozwala się również na siłę przytulać, przytrzymywać lub gdzieś umiejscawiać, musi po prostu przyjść sama (co robi chętnie). Rośnie z niej bardzo mądry i spostrzegawczy kot, ostrożny i rozważny ale kochający człowieka baaardzo. Miętka (Ashka) to za to taka pierdoła kocia, z słodkim ale głupiutkim wyrazem pyszczka, z którą robić można wszystko. Ciągle lata za Kiri a jak ta jej znika z pola widzenia zaczyna wołać...i woooołać... i WOOOŁAAAĆ...aż my wstaniemy i ją do Kiri zaniesiemy

Kiri dalej kocha podkradać ze stołu (ostatnio nasz gość został pozbawiony kanapek, które sobie przygotował na drogę, co zauważyliśmy dopiero nakierowani głuchym burczeniem Kiri zza kanapy), choć w wyścigach do miski czasami przegrywa z Miętką
Poniżej kilka zdjęć -
Keti już wróciła do swojego domu (choć dalej jest pod naszą opieką), także łóżko na reszcie należy do maluchów, ostatni dzień u nas:

Kiri też chce na zakupy...

...i pogadała by sobie z Krzywym przy stole...

...walka o to kto ma się pierwszy zapakować do walizy...

...i knocked out po walce...


...asystowanie przy gotowaniu, każda łyżka po śmietanie dokładnie wylizana...

...kocie przytulasy...

A na koniec kino domowe, czyli kto znajdzie Ashke (podpowiedz: siedzi w pierwszym rzędzie

)

Jak zwykle przepraszamy za rozpisywanie się nie na swoim
i pozdrawiamy.
Może macie dziewczyny jakieś kocie historie w zanadrzu? Tak się zawsze świetnie nam czytało wasze opowieści:)