Idąc za radą wielu kociarzy postanowiłam jakiś czas temu, że warto dokocić mojego rozpuszczonego jedynaczka- 8-miesięcznego Gapcia.
Gapcio- odważny, towarzyski, urodzony na wolności kotek przeżył traumatyczne dzieciństwo zanim do nas trafił.
To kot, który niczego się nie boi i pogonił już w swoim życiu niejednego psa


Po intensywnych poszukiwaniach, dzięki temu forum właśnie, znalazłam dla siebie i Gapcia towarzysza. Nieco starszego i stateczniejszego kocurka o roboczym imieniu- Rudek (może nawet tak zostanie)


Wczoraj przyprowadziłam go do domu... no i się zaczęło!

Rudzielec wchodzi absolutnie wszędzie obwąchując mieszkanie. Od czasu do czasu płacze pod drzwiami i oknami- pewnie tęskni za poprzednim domem. Natomiast reakcji Gapcia w życiu bym się nie spodziewała.
Nasz odważny lew salonowy po zobaczeniu nowego domownika ukrył się w najciemniejszym rogu szafy i zaczął złowrogo syczeć, nie tylko na rudzielca, ale i na sam jego zapach i na nas przy okazji. Rudy nie syczy, mam wrażenie, ze chce podejść do Gapcia i go powąchać. Ale jak tylko ich odległość wyniesie mniej niż 1,5 metra to zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki!!
Mimo, że przygotowałam się na przyjazd Rudka i zaopatrzyłam się w podwójną kuwetę, zestaw misek i zabawek to Gapcio od przyjazdu Rudka przestał całkowicie jeść, pić i korzystać z kuwety!
Mam nadzieję, że ta sytuacja szybko się unormuje... Na razie dla świętego spokoju obu kotów są od siebie odseparowani przez większość czasu.
Może macie jakieś sztuczki jak zjednać do siebie kotki i spowodować, żeby rezydent przestał tak panicznie i agresywnie reagować na Rudaska?