U nas wszystko po staremu, no prawie
Tydzień temu po świętach poszłam na L4 - wirusówka, pozarazałam wszystkich niestety....
Dziewczynki maja się prawie dobrze, Neska i Banshee w jak najlepszym zdrowiu ( hmmm chyba powinnam odpukać?

), niestety w swiąteczne niedzielne popołudnie Lilith siknęła krwią, oczywiście w nasze łóżko, więc musieliśmy się zwinąc do całodobowego weta. Okazało się że ma gorączkę, dostała antybiotyk, jakies zastrzyk przeciwbólowy i zalecenie ze za 2 dni mamy sie pojawic, przy czym mamy łapać siq. Kamica struwitowa - dieta uriary i za tydzien mamy znowu łapać siq.
Najgorsze w tym wszystkim jest to ze teraz musze wstawac 20 min wczesniej do pracy zeby pilnowac karmienia Panienek, no bo przeciez ja Lilith daje na pewno cos lepszego niz dwóm hrabiankom....
Dom smierdzi cały kocim moczem, bo posikuje jescze

ale jestesmy dobrej mysli, musi byc dobrze...
Wszystkie czekają na ładna pogode zeby wreszcie zaczeły sezon balkonowy, bo poki co jeszcze pogoda kaprysna...