jarekm pisze:no i też trochę generalizujesz bo wychodzi na to że jest wiejski stosunek do zwierząt i miejski stosunek do zwierzat.
I pewnie uważacie że ten miejski stosunek do zwierzat jest lepszy, to dlaczego miejskie schronisko jest przepelnione.
A przy wspaniałym miejskim stosunku do zwierząt po co potrzebne jest PKDT, i na dodatek zawalone kotami na DT.
Bo tu nie chodzi o to czy to jest wiejski czy miejski ale o prawidlowy stosunek do zwierząt.
Tak samo nie chodzi mi o obrażanie się ale o zwykłą przyzwoitość bo nieładnie pisać że mieszkańcy ""tamtych terenów to barbarzyńcy"" i dalej pisać o swoim mieście jako cywilizowanym. Jakby dobrze się przyjrzeć to i wtej cywilizacji znalazło by się parę cierpiących zwierząt. Pewnie nawet więcej niż parę. O tym świadczy zresztą skala działalności PKDT, a na jakim głównie terenie działa PKDT, chyba trójmiasta czyli miedzy innymi Gdyni.
nie czepiaj sie anulli bo to ja napisalam ze dla mnie to barbarzyncy, napisalam tez dlaczego tak uwazam - ze pracowalam tam dlugo, wznanym obiekcie, mialam duzo do czynienia z mieszkancami, glownie ze ze starszymi kaszubami i co mi sie nie podobalo - postawa roszczeniowa.
napisalam tez, ze mieszkam w tej bardziej cywilizowanej czesci Gdyni, gdzie problemow ze zlym traktowaniem zwierzat jest mniej. nie pisalam ze Gdynia nie ma zadnych problemow aczkolwiek, jako miasto bogatsze, ma lepsze schronisko, niz to dziwne miejsce gdzie trafiaja psy z wejherowa na przyklad... Sam chyba pisales albo kolezanka z Redy, ze koty kolo dworca gina, albo przychodza pokiereszowane.
U mnie po prostu na dzielnicy mniej jest takich problemow. Czesciej tez psy sa trzymane w kojcach niz na lancuchach. W biedniejszych dzielnicach Gdyni, sprawa wyglada inaczej, Zreszta nawet na wiczlinie, jako, ze to taka wies, etz wyglada to inaczej, Tam nadal sa zwiezeta gospodarskie, a pies sluzy do obrony domu, a kot do lapania myszy.
a co do przepelnionego schroniska - lepisze przepelnione Ciapkowo niz skrecanie karkow kotom/szczeniakom pod Stezyca albo zagryziona na smierc suka w cieczce przez wsiowe psy bo nie miala jak z dwumetrowego lancucha sie zerwac. Przyklad - wies Gostomie. 72 km od Gdyni. tam nie ma nawet weterynarza bo najblizszy 15 km Stezyca.
w miastach problemem sa niewystarczajaco sterylizowane psy i koty oraz kupy na trawnikach i to ze mieszkancom to przeszakadza, na wsiach jest problem totalnego !! braku sterylizowania zwierzat plus niehumanitarne zabijanie tychze. Wraz z rozwojem miasta, jego pieniedzmy, idzie w parze wyksztalcenie ludzi, wrazliwosc spoleczna, mowliwosci pomocy itd.itp .
Przepraszam cie Jarek, ze Cie urazilam, niestety takie mam zdanie i chyba mam do tego prawo. Mimo, iz mam znajomych w Redzie i Rumi. ps. (Maja zwierzeta z pseudohodowli, ale sie nei obrazaja jak to krytykuje). Zazdroszcze np. Anglikom ich podejscia do wielu spraw, miedzy innymi do spraw zwierzat i ich traktowania. Tam schroniska licza kilkanascie zwierzaty, trzeba sie zapisywac po psa i do tego udowodnic,z e sie bedzie dobrym domem. Zyczylabym sobie i innym, zeby u nas tak bylo. Poniewaz naogladalam sie, jak dobrze potrafi wygladac gdzie indziej, nie jestem zbyt tolerancyjna na zle rzeczy , ktore sie dzieja w moim otoczeniu. I tak jak uwielbiam przebywac w weekendy na wsi, zbierac grzyby, spacerowac po lesie, wdychac swieze powietrze, tak niewyobrazam sobie funkcjonowania w wiejskiej spolecznosci i jej realiach.
No przepraszam cie, ze sie uraziles i tyle.