Mam dylemat... nie wiem co dalej zrobić z Dunią. W nocy odstawiłam miseczki dosłownie 20 cm od łóżka, ale nic nie ruszyła, nic nie wypiła. Teraz schowałam je pod łóżko i je. W nocy buszowała po pokoju, siedziała sobie na parapecie, chodziła po podłodze - ale tylko w tej części przy oknie i kuwecie, a później od razu pod łóżko. Jeszcze rano kiedy już było jasno pozwoliła sobie na to, ale jak tylko na nią spojrzałam, to od razu ją sparaliżowało i zwiała pod łóżko. Chciałam zrobić mały eksperyment i zobaczyć jak się zachowa w innym niż mój pokoju. Zaniosłam ją do takiego, w którym prawie nie ma mebli, bo nikt w nim nie mieszka. Zaczęła biegać jak szalona i miauczeć, a kiedy chciałam ją wziąć na ręce, to wytrzeszczała oczy i uciekała po całym pokoju. W końcu ją złapałam, ale tylko jeszcze bardziej ją to wystraszyło. 24.01 najprawdopodobniej będę mieć ostatni egzamin i do 06.02 mam wolne, więc będę chciała na ten czas jechać do rodziców, do domu. Nie wiem co mam z nią zrobić

Poprawa i tak jest już duża, ale nie wiem czy nie będę mimo wszystko musiała jej zabrać na działki

W moim mieszkaniu nikt nie zostanie, bo wszystkie dziewczyny wracają do domu i nie będzie miał jej nawet kto podać karmy. Nie mam jej tu komu zostawić. Co prawda Pani Zojki mówiła, że gdybym potrzebowała, to ona może się zająć kilka dni moim kotem, ale nie sądziłam, że ona będzie takim dzikusem i to nie jest kilka dni tylko ponad 2 tyg. :/ Myślę, że towarzystwo innego kota, takiego oswojonego bardzo by jej pomogło, ale cóż... Z resztą Zojka boryka się z powikłaniami po sterylizacji i Dunia byłaby zbyt dużym problemem. Najprawdopodobniej w środę mała będzie mieć sterylizację, no i nie wiem co dalej z nią zrobić

Mnie pozwala się nosić na rękach, ale kiedy ją trzymam i ktoś podchodzi to bardzo się boi :/
A w kuwecie dzisiaj siusiu i kupka, więc chociaż wątek jedzenia i załatwiania chyba już się ustabilizował.