w piątek poszłam z siatką karmy i dwoma puszkami, była tragedia - cała budka i dojście do niej zasypane śniegiem, karma w środku też, nie mogłam się nawet dostać do tej budki, po dach była zasypana
musiałam dać jedzenie w innym miejscu, czekała głodna Bengalska i jedna czarna
dowiedziałam się od przechodzącej pani, że od jakiegoś czasu koty karmią w innym miejscu - przy budynku, ale tam karmią tylko te 2 czarne wysterylizowane, które podchodzą do ludzi
Bengalska i inne koty godowały

bo nie mogły się dostać do zasypanej karmy w budce - a śniegu było po kolana
nie muszę mówić, że Lenka też głodowała

nigdzie nie znalazłam jej śladów
nie było też widać małej Bengalskiej