12.04 SGGW-akcja ZAPYTAJ MINISTRA (s.91)

XAgaX pisze:
marioka pisze:
sunshain pisze:posiadając tylko reproduktory płci męskiej nie masz dowodu rejestracji (chyba, że zgłoszenie które poszło do klubu nijak nie potwierdzone przez klub); mam nr kota w klubie i tyle (e-mail)

No ale w czym tak naprawdę widzisz problem? Skoro masz tylko kocurki to raczej przychówku w postaci kociąt nie sprzedajesz.

Ale usługę krycia już tak. Pewnie o to chodziło.

Ale zapis w regulaminie alegratki odnosi się do ogłoszeń dot. handlu psami i kotami. Chodzi o zgodność takich ogłoszeń z zapisem ustawy o "rozmnażaniu w celach handlowych" i "produkty" tego rozmnażania czyli kocięta/szczenięta.

Poradźcie w takiej sprawie. Byłam dziś na rozmowie u pani Burmistrz w moim mieście. Poprosiłam o zarejestrowanie mnie jako wolontariuszki działającej na rzecz bezdomnych zwierząt i przeznaczenie na rok bieżący określonych środków finansowych na sterylizację i kastrację tychże zwierząt. Oczywiście zobowiązałam się do przetrzymywania zwierząt u siebie po zabiegu, oswojonym szukania domów, nie rokującym na oswojenie, do wypuszczenia w miejscu bytowania. Zostawiłam również pismo na dziennik w w/w sprawie. Dotychczas w naszej gminie nigdy nie było podjętych tego typu działań.
Generalnie sprawę poruszą dopiero na marcowym posiedzeniu rady, gdyż w lutym już mają obłożenie po kokardki. Ale co ciekawe: gmina nie opracowuje programu opieki nad zwierzętami. Jeśli dobrze zrozumiałam art.11a jest to obowiązkiem, by taki program powstał do 31 marca.
A więc co waszym zdaniem mogę dalej zrobić jeżeli mnie zignorują i nie będą chcieli przeznaczyć na cel środków? Jestem zdeterminowana i chcę pociągnąć tą sprawę aż do pozytywnego zakończenia. Pisać pismo do powiatu załączając kopię mojej wymiany pism z gminą?

marta-po pisze:Poradźcie w takiej sprawie. Byłam dziś na rozmowie u pani Burmistrz w moim mieście. Poprosiłam o zarejestrowanie mnie jako wolontariuszki działającej na rzecz bezdomnych zwierząt i przeznaczenie na rok bieżący określonych środków finansowych na sterylizację i kastrację tychże zwierząt. Oczywiście zobowiązałam się do przetrzymywania zwierząt u siebie po zabiegu, oswojonym szukania domów, nie rokującym na oswojenie, do wypuszczenia w miejscu bytowania. Zostawiłam również pismo na dziennik w w/w sprawie. Dotychczas w naszej gminie nigdy nie było podjętych tego typu działań.
Generalnie sprawę poruszą dopiero na marcowym posiedzeniu rady, gdyż w lutym już mają obłożenie po kokardki. Ale co ciekawe: gmina nie opracowuje programu opieki nad zwierzętami. Jeśli dobrze zrozumiałam art.11a jest to obowiązkiem, by taki program powstał do 31 marca.
A więc co waszym zdaniem mogę dalej zrobić jeżeli mnie zignorują i nie będą chcieli przeznaczyć na cel środków? Jestem zdeterminowana i chcę pociągnąć tą sprawę aż do pozytywnego zakończenia. Pisać pismo do powiatu załączając kopię mojej wymiany pism z gminą?

a dlaczego nie opracuje?

ja tez trzymam rękę na pulsie w mojej gminie, która jak do tej pory olała bezdomne koty

marta-po pisze:A więc co waszym zdaniem mogę dalej zrobić jeżeli mnie zignorują i nie będą chcieli przeznaczyć na cel środków? Jestem zdeterminowana i chcę pociągnąć tą sprawę aż do pozytywnego zakończenia. Pisać pismo do powiatu załączając kopię mojej wymiany pism z gminą?

wydaje mi się, że większe możliwości miałabyś, współpracując z jakimś stowarzyszeniem, najlepiej opp. może uda Ci się znaleźć taką, godną zaufania i zdeterminowaną.

sunshain pisze:

a dlaczego nie opracuje?[/quote]
Bo nie wiedzą, że mają taki obowiązek i mają gdzieś zwierzęta. Od decydenta w Urzędzie Gminy usłyszałam dziś: ja nienawidzę kotów.
Nigdy nikt nie wyszedł z taką inicjatywą. Przeprawa z nimi będzie ciężka, dlatego potrzebuję porady jak to ugryźć.
Nie wiem czy są jakieś kary za nieopracowanie takiego projektu przez gminę. Jak ich postraszyć, jakich argumentów podpartych stosownymi artykułami użyć, żeby ich zmobilizować, żeby opracowali i przeznaczyli środki finansowe na zwierzęta.

Marcepan pisze:wydaje mi się, że większe możliwości miałabyś, współpracując z jakimś stowarzyszeniem, najlepiej opp. może uda Ci się znaleźć taką, godną zaufania i zdeterminowaną.

Przepraszam, co to opp, bo nie wiem? A np. gdybym została członkiem TOZ-u? Może wtedy byłabym dla nich godniejszym, w tym przypadku przeciwnikiem. Tu żadna organizacja nie działa.

marta-po pisze:Bo nie wiedzą, że mają taki obowiązek i mają gdzieś zwierzęta. Od decydenta w Urzędzie Gminy usłyszałam dziś: ja nienawidzę kotów.
Nigdy nikt nie wyszedł z taką inicjatywą. Przeprawa z nimi będzie ciężka, dlatego potrzebuję porady jak to ugryźć.
Nie wiem czy są jakieś kary za nieopracowanie takiego projektu przez gminę. Jak ich postraszyć, jakich argumentów podpartych stosownymi artykułami użyć, żeby ich zmobilizować, żeby opracowali i przeznaczyli środki finansowe na zwierzęta.

u mnie też nie widzą kotów
obecnie gmina ma podpisana umowę ze schronem tylko na psy bo kotów nie ma
ale "nękam" :mrgreen:

mailami a jak im się zdarzy nie odebrać to zadzwonię (i potem zawsze mam info zwrotne, że dziękują i odebrali e-mail)

marta-po pisze:Przepraszam, co to opp, bo nie wiem? A np. gdybym została członkiem TOZ-u? Może wtedy byłabym dla nich godniejszym, w tym przypadku przeciwnikiem. Tu żadna organizacja nie działa.

opp -- organizacja pożytku publicznego; też stowarzyszenie, ale większego zaufania.
pomyślałam, że skoro mieszkasz w pobliżu Warszawy, to możesz nawiązać współpracę z jakąś organizacją (i zostać jej członkiem), a działać u siebie.
głupio to zabrzmi, ale z mojego doświadczenia wynika, że w kontakcie z Urzędem nie ma to jak porządne pismo z dużą pieczątką :mrgreen:

Marcepan pisze:opp -- organizacja pożytku publicznego; też stowarzyszenie, ale większego zaufania.
pomyślałam, że skoro mieszkasz w pobliżu Warszawy, to możesz nawiązać współpracę z jakąś organizacją (i zostać jej członkiem), a działać u siebie.
głupio to zabrzmi, ale z mojego doświadczenia wynika, że w kontakcie z Urzędem nie ma to jak porządne pismo z dużą pieczątką

Tak, chyba to pomoże, będę już wtedy dla nich twardszym orzechem do zgryzienia.
Kiedyś też pomogło, gdy w innej sprawie postraszyłam ich sądem. W ciągu kilku dni przesłali mi pismo odwołujące ich wcześniejszą decyzję i przychylające się do mojej prośby.
Tu nie działa nawet TOZ. Wiem, gdyż zawiadamiałam ich kiedyś o znęcaniu się nad psem i nie mając tu swoich inspektorów, przesłali zawiadomienie na policję.

Ale jak jest z tym obowiązkiem tworzenia programu? Czy ktoś to kontroluje, można gdzieś przesłać informację, że nie wywiązują się z tego obowiązku?

dziewczyny, na dogo ciągle toczy się dyskusja n/t ZUSu. czy któraś z was się orientuje czy to w końcu będzie zatwierdzone czy nie?

Trzeba poczekać do jutrzejszej publikacji stenogramu

Satyr, wybacz ten mój poprzedni post, tzn jego wersję wyłącznie żeńską :oops:

marta-po pisze:Bo nie wiedzą, że mają taki obowiązek i mają gdzieś zwierzęta. Od decydenta w Urzędzie Gminy usłyszałam dziś: ja nienawidzę kotów.

A tu ja bym na zasadzie mistrza ciętej riposty odparowała: tym bardziej powinno Panu/i zależeć, żeby się nie mnożyły :twisted:

Pozwolę sobie zacytować panią Nowicką z wczorajszego posiedzenia odnośnie finansowania zadań nałożonych w projekcie ustawy.

W związku z tym wydaje mi się, że do rozważenia jest kwestia opodatkowania hodowli. Myślę, że to mogą być duże pieniądze z opodatkowania hodowli, biorąc pod uwagę fakt, że rasowego szczeniaka, rodowodowego, nie sprzedajemy za 200 zł, tylko jest to z reguły kwota powyżej 1 tys. zł, minimum 2–3 tys. zł w zależności od rasy. Z reguły są to ogromne kwoty w ciągu roku, ponieważ hodowcy z tego się utrzymują, nie mają dodatkowej pracy.

Satyr77 pisze:Pozwolę sobie zacytować panią Nowicką z wczorajszego posiedzenia odnośnie finansowania zadań nałożonych w projekcie ustawy.
W związku z tym wydaje mi się, że do rozważenia jest kwestia opodatkowania hodowli. Myślę, że to mogą być duże pieniądze z opodatkowania hodowli, biorąc pod uwagę fakt, że rasowego szczeniaka, rodowodowego, nie sprzedajemy za 200 zł, tylko jest to z reguły kwota powyżej 1 tys. zł, minimum 2–3 tys. zł w zależności od rasy. Z reguły są to ogromne kwoty w ciągu roku, ponieważ hodowcy z tego się utrzymują, nie mają dodatkowej pracy.

to żart ? czarny humor pani Nowickiej .... choć chyba więcej ludzi tak odbiera hodowców

12.04 SGGW-akcja ZAPYTAJ MINISTRA (s.91)

Kto przegląda forum