Jestem, u nas wszystko w porządku, ale wkoło same smutki. U mojego sąsiada - wujka podejrzewają nowotwór. Dwa razy w ciągu tygodnia pogotowie go zabrało do szpitala, bo się dusił. Dzisiaj idzie do specjalistycznego oddziału, ale jego rodzina jest w strasznym stanie. A ja z racji tego, że większość życia spędziłam tuż obok nich i w zasadzie jesteśmy jak rodzina, też się martwię i myślę... Mojego dziecka kolega z klasy, z którym przyjaźnił się w pierwszych latach szkoły jest po ciężkiej operacji w szpitalu. Dzisiaj była msza święta za jego zdrowie. Dziecko jest bez kontaktu... Znam i jego i jego rodziców, spotykaliśmy się... Okropne to wszystko. Żebym jeszcze umiała jakoś to odgraniczyć od mojego życia, ale nie umiem, Przeżywam jakby to moje dziecko było. Nie śpię po nocach i ryczę w poduszkę. Tym bardziej, że nie wiem co tak naprawdę mu dolega. Nikt nie wie. U moich chłopców wszystko w porządku. mały w kwietniu ma wycinanie migdała, bo niestety rzuca się na słuch. Nie ma tragedii, ale mógłby słyszeć lepiej. Obaj chodzą do szkoły i na szczęście choróbska nas omijają. mam na myśli zapalenia oskrzeli, bo jakieś tam smarki w nosie i pokasływania to chyba są raczej nieuniknione. Zwłaszcza przy takich pogodach. Koty są superowe. Kochane jak nie wiem co. Marceli coraz częściej przychodzi się przytulać. Łatek to w ogóle najchętniej całymi dniami leżałby wtulony we mnie i żeby mu jeszcze miskę pod nos podstawić. W drugi tydzień ferii mam w planach odwiedziny u mojej kuzynki w Warszawie. Pojadę z chłopcami na jakieś 3 dni, to może trochę lepiej mi się zrobi na duszy. Jak nadarzy się okazja to cyknę kociastym kilka fotek, bo chyba dawno nic nie było. Pozdrawiamy!
